Lubię rysować i rysować umiem. Robię to w zasadzie odkąd pamiętam i choć uważam, że idzie mi nieźle to wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną. Było tu już kilka historii od innych rysowników czy malarzy, a ja dorzucę coś od siebie.
W momencie, w którym zaczęłam swoje prace publikować, od razu zaznaczyłam, że chętnie wykonam rysunki na zamówienie i dołączyłam odpowiedni mini cennik. Na każde pytanie obcych osób, czy nie pokusiłabym się na art-trade czy wykonanie czegoś za "lajka" stanowczo odpowiadałam, że no pasaran. Większość moich znajomych przyjęło to do wiadomości i przy prośbach o narysowanie czegoś od razu pytało o odpowiednią wycenę, ale niestety nie wszystkim wydało się to do przyjęcia.
Zostałam kiedyś zaproszona na kawę i ploty do znajomych. Siedzimy, rozmawiamy, w drugim pokoju bawi się bąbel, miło i przyjemnie. W pewnej chwili młoda przylatuje do mnie z kartką i ołówkiem i pyta, czy nie narysuję jej jakiejś księżniczki. No ok, za dziećmi może nie przepadam, ale nie widzę powodu, żeby pomiędzy jedną plotą a drugim łykiem kawy nie machnąć na szybko jakiejś bazgroły dla dziewczynki, która zaraz zniknie u siebie w pokoju pochłonięta zabawą. Narysowałam księżniczkę, oddaję kartkę małej, a ta podchodzi do mamy i pyta.
- Mamo, ładna księżniczka?
A mama się krzywi, bierze kartkę, patrzy na mnie niezbyt i z krzywym uśmiechem oddaje mi rysunek z tymi słowy:
- A może mogłabyś to jakiś ładniej, staranniej narysować? Powiesi sobie gdzieś.
Dziwię się całkiem szczerze, bo choć księżniczka nie wyglądała jakby na co dzień balowała w Disneyowskich zamkach była ładną dziewczynką i dziecku powinna do kolorowania wystarczyć.
- A tam - odpowiedziałam starając się zbyć temat żartem. - Do zabawy na chwilę jej wystarczy.
Na co dziewczynka odpowiada rezolutnie i bez krępacji:
- To nie do zabawy, to do szkoły! Ciocia, mama mówiła, że mi narysujesz!
Syknięcie znajomej uciszyło małą, ale ja postanowiłam drążyć. Na moje pytanie "jak to do szkoły?" dostałam odpowiedź.
- A, bo mają przynieść prace, kto chce być kim w przyszłości, a ty i tak ciągle coś rysujesz to mogłabyś jej to za darmo zrobić.
I wiecie co? Nawet bym jej to mogła narysować, nawet za darmo, choć odrabiania za dzieci prac domowych nie akceptuję, ale po takiej ściemie i rysowania mi się odechciało i tej kawy.
W momencie, w którym zaczęłam swoje prace publikować, od razu zaznaczyłam, że chętnie wykonam rysunki na zamówienie i dołączyłam odpowiedni mini cennik. Na każde pytanie obcych osób, czy nie pokusiłabym się na art-trade czy wykonanie czegoś za "lajka" stanowczo odpowiadałam, że no pasaran. Większość moich znajomych przyjęło to do wiadomości i przy prośbach o narysowanie czegoś od razu pytało o odpowiednią wycenę, ale niestety nie wszystkim wydało się to do przyjęcia.
Zostałam kiedyś zaproszona na kawę i ploty do znajomych. Siedzimy, rozmawiamy, w drugim pokoju bawi się bąbel, miło i przyjemnie. W pewnej chwili młoda przylatuje do mnie z kartką i ołówkiem i pyta, czy nie narysuję jej jakiejś księżniczki. No ok, za dziećmi może nie przepadam, ale nie widzę powodu, żeby pomiędzy jedną plotą a drugim łykiem kawy nie machnąć na szybko jakiejś bazgroły dla dziewczynki, która zaraz zniknie u siebie w pokoju pochłonięta zabawą. Narysowałam księżniczkę, oddaję kartkę małej, a ta podchodzi do mamy i pyta.
- Mamo, ładna księżniczka?
A mama się krzywi, bierze kartkę, patrzy na mnie niezbyt i z krzywym uśmiechem oddaje mi rysunek z tymi słowy:
- A może mogłabyś to jakiś ładniej, staranniej narysować? Powiesi sobie gdzieś.
Dziwię się całkiem szczerze, bo choć księżniczka nie wyglądała jakby na co dzień balowała w Disneyowskich zamkach była ładną dziewczynką i dziecku powinna do kolorowania wystarczyć.
- A tam - odpowiedziałam starając się zbyć temat żartem. - Do zabawy na chwilę jej wystarczy.
Na co dziewczynka odpowiada rezolutnie i bez krępacji:
- To nie do zabawy, to do szkoły! Ciocia, mama mówiła, że mi narysujesz!
Syknięcie znajomej uciszyło małą, ale ja postanowiłam drążyć. Na moje pytanie "jak to do szkoły?" dostałam odpowiedź.
- A, bo mają przynieść prace, kto chce być kim w przyszłości, a ty i tak ciągle coś rysujesz to mogłabyś jej to za darmo zrobić.
I wiecie co? Nawet bym jej to mogła narysować, nawet za darmo, choć odrabiania za dzieci prac domowych nie akceptuję, ale po takiej ściemie i rysowania mi się odechciało i tej kawy.
koleżeńskie przysługi 2
Ocena:
625
(701)
Komentarze