Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59876

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Lavinki o jedzeniu na przystanku przypomniała mi pewne dziecko, które spotkałam w KFC. Czyli o piekielnej mamusi i rozpieszczonym dziecku słów kilka.

Miałam przesiadkę przy galerii, jak wracałam z uczelni wieczorem, to od razu robiłam tam zakupy i zdarzało mi się zjeść od razu coś w ramach obiadu. Tego razu tłok był spory, ale jakimś cudem wyhaczyłam 2 złączone stoliki - wolne, siadłam i pałaszuję łingsy, kentaki coś tam i inne kurczakowe kawałki.

Podchodzi pani z może 4- czy 5-letnim chłopcem, pyta, czy może się dosiąść. Może. Chłopiec usiadł obok mnie na kanapie, pani na przeciwko, na krzesełku. Mamusia pchnęła tacę z jakąś kanapką i frytkami w stronę dziecka, sama zaczęła rozmawiać przez telefon.

Niestety, po zjedzeniu kilku frytek chłopiec uznał, że kawałki kurczaka lepiej odpowiadają jego gustom i zaczął się powoli przybliżać, znacząco wyciągać ręce itp. Pani nic. Byłam padnięta, więc nie chciało mi się nawet zwrócić uwagi, przesunęłam się na skraj stołu, dziecko za mną. I łapkę prosto w moje jedzenie. Mama nic. Powiedziałam, żeby zostawił, dziecko dalej rękę coraz usilniej w moje jedzenie. Już miał złapać, ja coś warknęłam, egzystując na oparach sił, a więc i cierpliwości, na co troskliwa mamusia postanowiła wkroczyć do akcji i przerwała rozmowę przez tel.

- No daj mu kurczaka, dużo masz.
- Słucham? - zatkało mnie z lekka na taką bezczelność, pomijając już, że miałam wystarczająco lat, żeby na "ty" do mnie nie mówiła.
- No daj mu, on to chce. Weźmiesz SE jego frytki albo kanapkę. Co za różnica.
- Mogła mu pani to zamówić. Tam są kasy. Gdybym chciała kanapkę zamiast tego, to bym sama kupiła.
(Tutaj charakter mojej pracy dał o sobie znać, bo gdyby nie ona, pewnie bym nie wytrzymała i dała dosadnie znać pani, co o niej myślę).

- Co? Poczekaj ty chwilę - zwróciła się do telefonu - pogadamy później, bo mi tu jakaś gówniara (!) fochy strzela, nakupiła mięcha, Krzysiowi nie chce dać, awanturę robi, że chciał kawałek sobie wziąć. Nie ma co się dziwić, że ta młodzież teraz taka spasiona...

Khem, khem. Jestem niska, drobna i ważyłam wtedy w granicach 50 kg. Pani zaś była ze 2 razy większa.

Na koniec dowiedziałam się jeszcze paru ciekawostek o młodzieży, która jest bezczelna, niewdzięczna (?) i samolubna.

Och tak.

gastronomia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 844 (942)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…