Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60047

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poniższa historia przytrafiła mi się wczoraj. Dla mnie była nie tylko piekielna, ale mogła się skończyć tragicznie. Ale po kolei.

Wracałem z mamą i córką z domu rodzinnego, do miejsca w którym obecnie mieszkam. Wyjechałem z Radomyśla Wielkiego na podkarpaciu i jechałem w stronę Tarnowa. Mniej więcej w połowie drogi, na środku ulicy zobaczyłem jakiegoś gościa leżącego na środku ulicy. Przy nim leżał rower. Wyszedłem i próbowałem coś do niego powiedzieć. Facet nic. Po minucie sam się podniósł i wziął rower na pobocze. Myślałem, że już z nim ok, ale... przeskoczył przez przydrożny rów i zaczął zrywać znajdujące się tam zarośla. Kontaktu dalej zero. W międzyczasie z drugiej strony nadjechała jakaś kobieta (jak się okazało, była to znajoma mojej mamy)i też próbowała się z nim skontaktować (facet dalej nie odpowiadał na żadne pytania). Ja stwierdziłem więc, że jedyne co mogę zrobić to zadzwonić pod 112. Po minucie wstępnych pytań przełączono mnie na pogotowie. Tu się zaczęło coś niespodziewanego. Po opisie tego co z gościem dialog wyglądał mniej więcej tak.
Dyspozytorka: No ok, to chyba trzeba karetkę, gdzie to jest?
Ja: Jestem koło tego człowieka, jestem w połowie drogi między Tarnowem a Radomyślem Wielkim, jadę od Radomyśla, jestem w jakimś lesie, najbliższa mi miejscowość to Nowa Jastrząbka. Stoję przed znakiem skrętu na Luszowice.
D: Dobrze dobrze, ale jest Pan w tej Jastrząbce czy jeszcze nie?
J: Przed chwilą powiedziałem, że z miejsca w którym jestem ta miejscowość jest najbliżej.
D: Ale to najbliżej to znaczy ile? 500m, 1000m, ile?
J: Nie wiem dokładnie, nie jestem stąd
D: ale jak to tak, Pan musi mi precyzyjnie powiedzieć gdzie Pan jest!!
(a wydawało mi się, że bardziej precyzyjnie niż w moim pierwszym zdaniu do niej się już nie da. Taka wymiana trwała jeszcze mniej więcej 5min, bo kobieta potrzebowała bardziej precyzyjnej informacji. Po 5min się zdenerwowałem...)
J: Po co zadaje mi Pani te same pytania cały czas? Z miejsca gdzie jestem do Radomyśla jest 5km, niech Pani wyśle karetkę w stronę Tarnowa, na pewno trafi, bo to przecież główna droga.
D: No nie, ja tak nie mogę, bo ja muszę ustalić, czy wypadek miał miejsce na terenie województwa małopolskiego, czy podkarpackiego, bo Pan cały czas mówi coś o granicznych miejscowościach... (!!!!!)
J: Szanowna Pani, mam głęboko w dupie skąd Pani wyśle karetkę, byleby szybko przyjechała, ja od 10min rozmawiam sobie z Panią o mało ważnych rzeczach? Co by było, gdyby to był umierający człowiek?
D: No ale ja muszę ustalić skąd wysłać karetkę...
J: Ja swoje zrobiłem, traktuję moje zgłoszenie jako przyjęte, do widzenia!

Rzuciłem wściekły słuchawką i jestem poirytowany tą rozmową do tej pory. Właśnie, bo co by było, gdyby to był człowiek umierający?

PS: Jak się później mama od tej znajomej dowiedziała, facet nie był pijany czy coś, miał atak padaczki podczas jazdy rowerem. Po pół godziny czekania na karetkę sam już oprzytomniał na tyle, że podał numer telefonu do domu i przyjechał po niego syn.
PS2: Po godzinie od mojego telefonu na 112 zadzwonił do mnie ktoś z karetki, bo "są przy skręcie na Luszowice i nikogo nie ma". Wypadało tylko pogratulować refleksu...

112

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (287)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…