Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60161

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Gwoli wyjaśnienia: piwnica w naszym bloku jest zamykana na klucz, ale nierzadko zdarza się, że ktoś zapomni ją zamknąć, więc często można ją zastać otwartą. Nie wiem jak to wygląda w innych blokach, ale mój ma wspólną piwnicę z sąsiadującymi klatkami. Czyli na przykład z klatki pierwszej można zejść do piwnicy i wyjść na klatce drugiej lub trzeciej. Same piwnice to schowki niedużych rozmiarów zamykane na kłódkę. Światło, zarówno w piwnicy jak i w bloku jest automatyczne, czyli po włączeniu działa określoną ilość czasu i nie można go wyłączyć przyciskiem, jedynie włączyć.

Wybrałam się wczoraj z koleżanką na rowery. Spontanicznie bo, zadzwoniła na domofon o dwudziestej pierwszej, że jest pod moim blokiem i czy nie mam ochoty na krótką przejażdżkę. Założyłam buty i nie biorąc nic poza pękiem kluczy wyszłam z domu.

Wróciłam o wpół do dwunastej do domu, o czym poinformowała mnie Sąsiadka z Parteru w momencie, w którym otworzyłam drzwi do klatki. Zignorowałam to powitanie i przytrzymałam stopą drzwi, coby rower wtaszczyć do klatki.

Pani z Parteru: Co tak hałasuje?! (tu nadmienię, że to pytanie zostało zadane w momencie, w którym jedną nogą trzymałam drzwi, stopą drugiej podnosiłam nóżkę od roweru. Wjechałam nim do środka.)
Pani z Parteru: Co tak brudzi?! (tu pojawia się mina pt. ale że o co chodzi? Rower czysty, a przynajmniej błota żadnego ani nic z tych rzeczy)
Pani z Parteru: Co o tej godzinie do piwnicy złazi? (otwieram kluczem drzwi od piwnicy, chowam je do kieszeni, rower w ręce, chcę schodzić)
Pani z Parteru: Co do piwnicy o tej porze schodzisz?! Sąsiadów pobudzisz! No nie słyszysz, co do ciebie mówię?! Głupia jakaś? Odpowiedzieć nie umiesz?

Zirytowałam się, więc odpowiedziałam tym samym tonem, co sąsiadka, tylko cichszym o parę tonów, krzyczeć jak ona nie widziałam potrzeby:
Ja: Co o tej godzinie wysiaduje na klatce? Na adoratora czeka?

Zapowietrzyła się i czmychnęła do mieszkania. Zeszłam z rowerem po schodach do piwnicy, idę korytarzem moje kilka alejek, otwieram skrytkę, chowam rower, kieruję się do wyjścia.
Zamknięte. Na klucz. To były jedne z dwóch najgorszych minut w moim życiu, gdy rozpaczliwie szukałam klucza od piwnicy, żeby się z niej wydostać, ale zżerał mnie taki strach, że nie mogłam go znaleźć. Światło automatycznie zgasło, więc spanikowałam jeszcze bardziej. Nagle słyszę szczęk klucza w zamku, drzwi się otwierają. Wyleciałam z tej piwnicy jak z procy. Otworzył mi sąsiad z pierwszego piętra, starszy pan, którego z mieszkania wywabił głos krzyczącej sąsiadki. Kobiety, która (co potwierdził pan) zamknęła mnie w piwnicy.

I teraz wyobraźcie sobie, coby było, gdybym nie wzięła klucza do drzwi od piwnicy, a sąsiad zignorował znowu awanturującą się sąsiadkę z parteru...

blok sąsiedzi

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 805 (897)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…