Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60228

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Już parę ładnych lat po studiach minęło, tym bardziej po liceum. Większość z nas te studia pokończyła, ale nie ON. Fajny chłopak, ale trochę skrzywiony ilością tatusiowych pieniędzy, do których miał dostęp nieograniczony. Jeszcze za czasów LO zapowiadał, że on na studia absolutnie nie, on już plany na wielkie biznesy ma. Na początku jakąś knajpę miał przejąć w naszym mieście. Rzeczywiście, widziałam go kilka razy zaraz po maturze przy remoncie lokalu w centrum. Z relacji znajomych wiem, że lokal nieźle stał, ale potem coś się stało. Lekko licząc 9 lat później spotykam kolegę w mieście w którym zostałam po studiach. Postarzało mi się, posiwiało, wyraźnie schudł. Okazało się, że oprócz pieniędzy ojca wziął dużą pożyczkę na nową knajpę, tym razem w większym mieście. Knajpa zwana dalej restauracją znajduje się przy jednym węzłów przesiadkowych w dużym mieście. Wejście do restauracji to około półmetrowej grubości błyszcząca, czarna futryna, dalej marmur na podłodze, ściany i wnętrze black& white. Wszystko w minimalistycznym stylu. Nazwa również obco brzmiąca. Jednym słowem nie wiadomo czego się spodziewać, oprócz astronomicznych cen i być może mikroskopijnych porcji. Idealne wnętrze dla spotkań firmowych dla panów w garniakach którzy jak w filmach spotykają się, by podpisać kontrakt życia. Zresztą kelner też z muchą, biało czarny, jak pingwin. Niestety nie idzie tam dojechać inaczej, jak tylko komunikacją miejską. Najbliższy parking 500m dalej na zasadzie jak ci się uda, to znajdziesz. Zaprosił mnie na poczęstunek i rzeczywiście, jedzenie przepyszne, ale mało i dla koneserów. Na pewno nie dla szaraczka pędzącego z pracy do domu, który ma kilka minut do busa. Uwierzycie, że byłam pierwszą osobą, która ukazała mu absurd umieszczenia takiej restauracji obok budek z kebabami, do których notabene są kolejki...? Nie wiem, skąd on wziął biznesplan do kredytu i jaki architekt polecił mu taki wystrój wnętrza w starej kamienicy obok ruchliwego skrzyżowania. Co na to kierownik restauracji. Każdy z nich zapewne wziął/bierze swoją kasę i zadowolony, ale już niedługo bo knajpa jest bliska bankructwu. Podobno starają się do tvn zgłosić, chodź nie wiem po co.

Nie wiem, czy historia jest piekielna, ale głupota na pewno. Tylko kto jest bardziej winny. Rodzice, że wyłożyli ogromne pieniądze (wiedzieli na co i gdzie), bank który zaakceptował nierealny biznesplan i dał kredyt? Doradcy ? Kierownik restauracji? ON, który nie rozeznał rynku?

Aha, od razu napiszę. Nie uważam, że studia to konieczność, ale JEGO niechęć do nauki/studiów wyraźnie mi zapadła w pamięć.

gastronomia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (37)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…