Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60235

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nastał koniec pasożytnictwa, czas na pierwszą historię:)
Nietypowo kobiecy temat, może i wstydliwy.

W miejscu gdzie pracuję, okolica jest paskudna-zwiemy ją jak i sami mieszkańcy "slumsami". Rodziny z 2-3 dzieci, niepracujący, podobno bez środków do życia, ale na piwo zawsze jest, nawet na 5-10 dziennie. Ostatnio któraś z takich 'pań' stwierdziła, że po prostu sobie wpadła po raz pierwszy drugi i trzeci. Ale przecież podobno są na to sposoby?
Tabletka 72godziny po. Gdybym sama nie była jakiś czas temu w takiej sytuacji gdzie tej tabletki potrzebowałam dalej bym się dziwiła dlaczego osoby nie sięgają po ten środek jeżeli jest prawdopodobieństwo, że wpadną. Tyle tytułem dłuższego wstępu.

Stało się, jak to się ładnie mówi, pękła guma w kalesonach. Akurat, jak na złość, gdy odstawiłam tabletki, co by dać wątrobie odpocząć.Padło na niedzielę, że prawdopodobieństwo na potencjalne dziecko jest, czas niby 72godz, to stwierdziłam, że jutro poniedziałek to załatwię.. ale nie ma tak wesoło.
Oczywiście przegląd strony od wpadek, gdzie jest napisane: zgłoś się do lekarza po tabletkę, zażyj i następnym razem uważaj.

telefon 1 i chyba najbardziej słuszny, dzwonię do swojej ginekolog (przychodnia) mówię co i jak, że potrzebuję recepty..
Ginekolożka (G): ale ja pani CZEGOŚ TAKIEGO nie wypiszę!!
Ja: ale dlaczego?
G: bo nie
J:?!
(wmurowało mnie totalnie, przecież to nie jest aborcja czy coś w tym stylu, tylko awaryjny środek zabezpieczenia)
J: przepraszam, ale jest pani moim lekarzem i zwracam się z tą prośbą do pani, dlaczego miałaby mi pani odmówić pomocy w takiej sytuacji?
G: bo nie, ja takich recept nie wypisuję
J: to w takim razie do kogo mam się po taką receptę zwrócić?
G: nikt w naszym mieście takiej recepty pani nie wypisze
i trzask słuchawką.

Nie jestem przeciw dzieciom, chcę mieć, ale jeszcze nie teraz, jakby było to ok...no ale jeszcze nie czas..
Byłam zaskoczona takim obrotem sprawy, stwierdziłam, że nie po to składki idą, żeby lekarz mi odmawiał recepty. Bo prywatnie to mi się nie uśmiechało (wysoka data, do wypłaty daleko)

Myśl druga, to lekarz pierwszego kontaktu. Kobieta,która od małego ma moja historię wszystkich chorób, myślałam że przynajmniej ona mi pomoże..

L:Przykro mi bardzo, ale od takich recept jest lekarz ginekolog ja Pani takiej recepty wypisać nie mogę.
J: To może mi Pani powiedzieć kto w takim razie mi taką receptę wypisze?
L: pani lekarz ginekolog
J: pytałam, nie wypisze mi takiej recepty
L: no to ja nie wiem, może w szpitalu?

Dzwonię więc do szpitala, gdzie też ginekologów pełno, pani z rejestracji od razu przekierowała mnie do lekarza, ledwo wypowiedziałam ze chodzi mi o tabletkę '72h po' usłyszałam:
-my jesteśmy tutaj od ratowania życia a nie..!

Oh, super.
Co najmniej jakbym prosiła o aborcję.
Teraz już byłam w kropce. Nic, dzwonię po prywatnych, terminy za 2-3 dni, bo wszystko zajęte.
Ostatni telefon- JEST! znajdzie czas, ok 18.
Pani z rejestracji mnie zapisała na to ja z ulgą:
-dziękuję bardzo, pan doktor jest moją ostatnią nadzieją
Pani na to: Proszę tego nie mówić doktorowi bo będzie mu przykro..
j:??! do widzenia..

W ciągu całego dnia schudłam chyba z 10kg ze stresu i jeszcze więcej z nerwów na naszą służbę zdrowia, która podobno ma nam pomagać..tylko prywatnie lekarz się nie boi recepty wypisać.

Wizyta 150zł, tabletka 50zł, i jak to się mówi zero stresu-bezcenne...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (167) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (477)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…