Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60492

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem w zaawansowanej ciąży, niedawno zapadła decyzja o uzupełnieniu wyprawki o wózek dla malucha. Wszystko pięknie; znaleziony, kupiony przez popularny serwis aukcyjny. Przesyłka kurierem i o tym właśnie będzie historia.

Pech chciał, że akurat musiałam pojechać do lekarza i nie było mnie w domu kiedy piekielny tam zawitał. W domu była jedynie Babcia (Babcia jest 83 letnią starszą panią. Cierpi na przypadłości typowe dla swojego wieku; niedawno miała operację przepukliny, w tej chwili uczęszcza na rehabilitację kręgosłupa, z którym ma coraz większe problemy.)

Kurier nie kontaktował się telefonicznie tylko zadzwonił domofonem znajdującym się kawałek przed zamkniętym podwórkiem i poinformował Babcię, że "nie ma gdzie zaparkować więc ma do niego zejść bo on się spieszy." Babcia niestety nie należy do osób asertywnych poza tym była to niespodziewana przez nią wizyta i po jakimś czasie pojawiła się na dole (mieszkamy na 2 piętrze, ale mieszkania są wysokie; to spory kawałek. Niestety nie ma też windy).
Kurier poinformował Babcię, że ma sobie wyciągnąć paczkę z wózkiem z samochodu, bo on się spieszy.

Po wielkich bojach i błaganiu żeby chociaż postawił jej przesyłkę na chodniku, bo nie ma siły się szarpać, w końcu zrobił to z wielką łaską i odjechał. Babcia zostawiona sama sobie z około 25-kilogramowym (wózek 3w1), nieporęcznym pakunkiem na środku ulicy ledwo zaciągnęła paczkę na podwórko gdzie udało jej się uprosić kilku robotników żeby za pieniądze wnieśli przesyłkę na drugie piętro.

Kurierowi życzę wszystkiego, co najgorsze, skarga oczywiście pójdzie. Czy ktoś ma podobne doświadczenia albo pomysł co jeszcze mogę zrobić żeby piekielny poniósł surowe konsekwencje? Babcia oczywiście mogła odmówić przyjęcia paczki, ale stres związany z pokrzykującym i popędzającym ją kurierem zrobił swoje.

kurierzy

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 582 (696)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…