Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60563

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem zapalonym szachistą, od paru lat jeżdżę na amatorskie turnieje. Parę tygodni temu odbył się turniej z okazji dni miasta, położonego niedaleko mojego. Ja i kilka osób z klubu szachowe z mojego miasta pojechaliśmy aby wziąć w nim udział.

Turniej odbywał się na stadionie miejskim, tam gdzie cała impreza, z tym że koncerty zaczynały się od około 16, a turniej rozpoczynał się o 10. Wszystko było zaplanowane aby rozdanie nagród skończyło się przed próbami. Turniej był na świeżym powietrzu, pod namiotami. Zawodników nie było dużo, wszyscy się znali, był jeden sędzia. Spokojnie wszystko sam ogarniał.

Spokojnie było aż do momentu gdy zaczęło padać. Padać to mało powiedziane, takiego oberwania chmury dawno nie widziałem. My, pod namiotami nie mokliśmy, czego nie można powiedzieć o ludziach na stadionie (mimo że koncerty zaczynały się od 16, to od rana już były karuzele itp). Nic dziwnego, że wszyscy schowali się pod namiotami gdzie graliśmy. Miejsca dużo, wszyscy się zmieścili. Zawodnicy zadowoleni, że mają taką dużą publikę.

Aż w końcu wpadają ONE. Dwie koleżanki, a każda z trójką dzieci. Dzieciaki zaczęły latać między stołami, krzyczeć, przeszkadzać, zrzucać bierki, bawić się zegarami. Matki nic, tylko siadły w kącie i gadały. Prośby do dzieci aby się uspokoiły nic nie dały. Matki, po zwróceniu im uwagi odpowiedziały tylko: "karuzele im zamknęli bo pada, dajcie się młodym wyszumieć bo nic złego nie robią". Na taki deszcz dzieciaków się nie wygoni, turnieju nie da się w takich warunkach przeprowadzać. Musieliśmy zrobić 30min przerwy aż przestanie padać i dzieciaki wyjdą.

Skończyło się tak, że przez to opóźnienie burmistrz nagrody przyznawał bez głosu, bo próby na scenie skutecznie wszystko zagłuszały.

Stadion

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 336 (466)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…