#60653

Witam dziś chciałbym przedstawić krótką historię o grupie użytkowników dróg, która często i w bardzo utrudniający innym sposób łamie przepisy lub nadużywa niektórych.

Rzecz będzie o rowerzystach. Jadąc dziś do pracy jechało ok.20 rowerzystów, co dziwne dość profesjonalnie wyglądających.
Panowie postanowili jechać w kolumnie 6-7 na 3-4 osoby, o ile wiem to rowerzyści jadąc drogą powinni jechać jeden za drugim( w końcu samochodami też nie jeździ się jedną prędkością obok siebie). Możliwe że przepisy się zmieniły i wolno im już tak jeździć ale kultura wymagała by żeby na miejscach gdzie łatwo wyprzedzić trochę się ścisnąć.
Panowie blokowali mnie tak z kilometr po czym nastało czerwone światło ( gdzie też wystarczyło jedynie stanąć ciut na uboczu, ale nie lepiej zająć cały pas do jazdy prosto i część do skrętu. Ponad to jeden z rowerzystów zatrzymał się za brygadą z 20 m i stanął w poprzek drogi) otworzyłem szybę i grzecznie powiedziałem panom że w taki sposób nie wolno jeździć, pan stwierdził "wolno wolno". Jak pisałem wcześniej raczej nie wolno ale mogę się mylić, ale myślę że sama kultura tego wymaga by czasem zjechać i ruchu nie blokować. Pomyślałem że skoro panom wolno to ja zrobię też coś co mi wolno. Gdy udało mi się wyprzedzić peleton, postanowiłem zwalniać przed każdą dziurą (wolno, a nawet wskazane) a że drogi mamy jakie mamy wyglądało to jak wyglądało. Jakoś wtedy panowie rowerzyści nie siedzieli cicho i nie przełknęli że mi wolno tylko wyrazili swoje niezadowolenie tak " ty ch.. zatrzymaj się to zobaczysz" po kilku chwilach bezpiecznej i uważnej jazdy odpuściłem sobie bo do pracy bym dojechał godzinę spóźniony.
Warto dodać że przez większość trasy obok nas był park gdzie są ścieżki dla rowerów gdzie panowie śmiało mogli zjechać z drogi i kontynuować podróż w tym samym kierunku bez nakładu drogi.
PS Przepraszam za mój język niestety pisać niezbyt potrafię.
PSS Pomyśleć że w referendum zaznaczyłem za tworzeniem nowych ścieżek rowerowych...

Kraków