Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60664

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś miesiąc temu jechałam do babci. Wysiadłam z tramwaju i zmierzałam w kierunku przystanku autobusowego. Przede mną szedł pan około 50-tki. Prosto. I nagle- poleciał jak kłoda na chodnik, uderzając po drodze w znak drogowy. Z telemarkiem wylądował czołem na kostce brukowej. Pomyślałam, że jeśli był pijany, to nim dojdę do niego- wstanie. Ale ani drgnie. Ludzie omijają go szerokim łukiem.

Podeszłam do poszkodowanego, kucnęłam przy nim i zaczęłam cucić. Udało mi się to po dłuższej chwili. Pan od razu chwycił się za głowę i zaczął krzyczeć jak go boli. Wtem podszedł do nas chłopak (dla mnie był jak anioł z niebios!), założył lateksowe rękawiczki i profesjonalnie zaczął go badać - spojrzał na reakcję oczu, sprawdził czy coś oprócz głowy nie jest uszkodzone itp. Mężczyzna zaczął mieć odruchy wymiotne, więc podjęliśmy decyzję o wezwaniu pogotowia. Zadzwoniłam, podałam swoje dane, dyspozytor wysyła karetkę.
Okazało się, że autobus odjeżdża za 3 minuty, więc zostawiłam poszkodowanego w rękach owego chłopaka. Bardzo mi pomógł i jestem mu bardzo wdzięczna, że nie przeszedł obok tej sytuacji obojętnie jak wielu innych przechodniów.

I to mogłaby być historia z happy endem. Ale nie.
Wczoraj dostałam telefon. Z policji. Mam się stawić jako świadek w sprawie. Jakiej?
Pan poszkodowany zeznał na policji, że wcale nie zemdlał na ulicy, tylko że został pobity i okradziony. I stąd obrażenia głowy.
Przez to, że jakiś debil chce wyciągnąć odszkodowanie, ja muszę latać po komisariatach, tracić nerwy i czas, bo dzwoniąc na pogotowie by mu pomóc, zostawiłam swoje dane...

Wyprzedzając pytania - poszkodowany miał uraz tylko i wyłącznie głowy, na nic innego się nie skarżył. Chłopak, który mi pomógł, na pewno go nie okradł- zdarzenie miało miejsce przy ruchliwej ulicy, gdzie było wielu ludzi.

ulica w dużym mieście

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 486 (574)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…