Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60714

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed paru lat, dotyczy bierzmowania.

Od małego byłem przez rodziców wychowywany w swobodzie co do wyboru religii, oczywiście zostałem ochrzczony, przyjąłem komunię. Jednak zawsze miałem wybór. Niestety dziadkowie to prawie, że fanatycy- jak to przeważnie starsi ludzie i siłą mnie do tego kościoła zaciągali, efekt, rzecz jasna, odwrotny do zamierzonego, znielubiłem instytucje kościoła.

Z rodzicami się przeprowadziliśmy i miałem "spokój" aż do czasu bierzmowania (tak, pozostałem katolikiem, wierzący, nie praktykujący :) ) Postanowiłem się przyłożyć do tych nauk, chodziłem na każde, zaliczałem te wszystkie piątki etc.
Na tydzień przed bierzmowaniem były przygotowania do ceremonii akurat pech chciał, że dwa dni przed ostatnim tygodniem dość mocno zachorowałem (szpital, ciągłe leżenie w domu, brak siły) wygrzebałem się jakoś 2 dni przed bierzmowaniem i poszedłem do proboszcza, ten nie dopuszczając mnie do słowa stwierdził, że skreślił mnie kilka dni temu bo nie będzie tolerował olewactwa. Zatrzasnął drzwi, na nic prośby, groźby rodziców.

W sumie pogodziłem się z tym, tylko szkoda było tego całego czasu poświęconego, do kościoła nie chodzę wcale. Bierzmowanie załatwiłem sobie "na lewo", w innym kościele za drobna opłatą, przyjęty 2 tyg przed końcem nauk.

Teraz powiedzcie mi jak młode osoby mają czuć przywiązanie do tej instytucji, jeśli kościół nie potrafi szanować wiernych?

ksieza

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…