- Babka nie żyje.
Takimi słowami przywitała mnie Piekielna Sąsiadka, gdy wróciłam do swojego miasta. Przyjechałam nieplanowanie, ot, nadrobiłam drogi jadąc gdzie indziej tylko po to, żeby odwiedzić ukochaną babcię, z którą mieszkałam od początku gimnazjum.
Stanęłam jak wryta, spojrzałam na sąsiadkę zszokowana i momentalnie serce podskoczyło mi do gardła.
- Jak to nie żyje? - pytam słabo, mając nadzieję, że to jakieś nieporozumienie, dezinformacja. Choć z rodzicami rozmawiałam bardzo rzadko to jednak nie wspomnieli o tym, żeby babci się zmarło, a nie była najlepszego zdrowia i wszyscy wiedzieliśmy, że nieuniknione jednak się zbliża. A może coś się stało i nawet jeszcze rodzice nie wiedzą? Jakiś wypadek? Nieszczęśliwy zbieg okoliczności?
- No, nie żyje! - odpowiada Piekielna skrzeczącym głosem, ale już jej nie słuchałam. Pędem wbiegłam na czwarte piętro, otworzyłam drzwi, wparowuję do salonu, a tam... Cała, choć niekoniecznie zdrowa babunia. Niemniej z pewnością żywa. Schodzę wściekła z powrotem na parter.
- Co pani za głupoty pieprzyła?! Babcia żyje!
- Żyje? - odpowiada zdziwiona Piekielna - Nie widziałam jej trzy dni to miałam nadzieję, że w końcu jej się zdechło.
Takimi słowami przywitała mnie Piekielna Sąsiadka, gdy wróciłam do swojego miasta. Przyjechałam nieplanowanie, ot, nadrobiłam drogi jadąc gdzie indziej tylko po to, żeby odwiedzić ukochaną babcię, z którą mieszkałam od początku gimnazjum.
Stanęłam jak wryta, spojrzałam na sąsiadkę zszokowana i momentalnie serce podskoczyło mi do gardła.
- Jak to nie żyje? - pytam słabo, mając nadzieję, że to jakieś nieporozumienie, dezinformacja. Choć z rodzicami rozmawiałam bardzo rzadko to jednak nie wspomnieli o tym, żeby babci się zmarło, a nie była najlepszego zdrowia i wszyscy wiedzieliśmy, że nieuniknione jednak się zbliża. A może coś się stało i nawet jeszcze rodzice nie wiedzą? Jakiś wypadek? Nieszczęśliwy zbieg okoliczności?
- No, nie żyje! - odpowiada Piekielna skrzeczącym głosem, ale już jej nie słuchałam. Pędem wbiegłam na czwarte piętro, otworzyłam drzwi, wparowuję do salonu, a tam... Cała, choć niekoniecznie zdrowa babunia. Niemniej z pewnością żywa. Schodzę wściekła z powrotem na parter.
- Co pani za głupoty pieprzyła?! Babcia żyje!
- Żyje? - odpowiada zdziwiona Piekielna - Nie widziałam jej trzy dni to miałam nadzieję, że w końcu jej się zdechło.
sąsiedzi
Ocena:
967
(1035)
Komentarze