Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#60750

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Witam!

Czytam Piekielnych od dawna i długo zastanawiałam się, czy warto tu opisać moją historię z, no właśnie, piekielną czy przezorną szefową...

Pracuję w niewielkim biurze podróży, ale nie takim agencyjnym, z folderami innych biur, tylko u organizatora - jestem odpowiedzialna za stworzenie imprezy zgodnie z życzeniem klienta - tour operator.

Pracuję tu już 3 lata, pierwsze 2 umowa o pracę, wszystko cacy i bach - zaszłam w ciążę, raczej nieoczekiwanie, ale cieszyłam się z tego. Szefowa z początku też, cieszy się gratuluje i ogólnie super. No ale, żeby było jeszcze lepiej, jako, ze wtedy pracowałam z jeszcze jedna dziewczyną stwierdziła, że mam iść na L4, ZUS będzie mi płacił, a ja od czasu do czasu przyjadę jak coś będzie ode mnie potrzeba. Jak dla mnie nie było problemu, ciążę znosiłam źle tylko w pierwszym trymestrze.

Ale co w tym piekielnego? Otóż do pracy chodziłam normalnie praktycznie do końca, a nawet w weekendy (odprawa grup, pilotów itp), płacił mi ZUS a szefowa miała robotę "za darmo" zrobioną. Po urodzeniu dostarczyłam do pracy wszystkie potrzebne dokumenty do macierzyńskiego, i co? Zasiłku niet do grudnia, bo co? Szefowa nie złozyła wniosku do ZUSu, ale ja jestem winna, ok. Powiecie, że faktycznie jestem winna bo nie walczyłam o swoje, ale to jest (bo nadal tu pracuje, sama nie wiem dlaczego) moja pierwsza praca i pomimo wszystko ją lubię, ale jak szefowej nie ma...

A teraz smaczek na koniec, do pracy wróciłam jeszcze na macierzyńskim, ze strachu, że mogę ją stracić, a bez tego byłoby bardzo ciężko, bo byłam potrzebna, bo wiecznie telefony i maile w domu i dostałam do podpisania umowę, bo stara się kończyła - tadaaam, zgadliście umowę zlecenie, bo według szefowej nie zasłużyłam na "normalną" umowę - dosłownie tak mi powiedziała.

No i siedzę tak na tej umowie już pół roku, na pełnym etacie ( co z definicja umowy zlecenia ma niewiele wspólnego) i czekam, sama już nie wiem na co, chyba na zbawienie... koleżanka już rok temu się zwolniła, nawet sprzątaczka odeszła, a ja głupia jeszcze lojalna jestem...

biuro umowa

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (26)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…