Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61079

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam w życiu dwie przyjaciółki, poznałam je mając 8 lat. Asia i Magda nie przyjaźniły się ze sobą, ze mną tak, z tym że Asia była wychowywana w bardzo religijnej rodzinie (świadkowie Jehowy) a Magda była raczej jak ja. Czyli główna religia - bądź dobry dla innych. Koniec.
W wieku 21 lat wyjechałam z miasta, utrzymywałam kontakt z jedną i drugą, ale zauważyłam, że Asia sama nie zaczyna ze mną rozmawiać, nie dzwoni, nie pisze, więc w pewnym momencie uznałam, że poczekam. Poczekam, aż ona pierwsza napisze. Nie pisała, nie dzwoniła, w międzyczasie poznałam mojego obecnego męża, urodziło nam się dziecko, wylali mnie z pracy za karę, że zaszłam w ciążę ("teraz nie możemy Cię zwolnić, ale po porodzie już nie wracaj, ok?"), posypało nam się finansowo.
Postanowiliśmy wyjechać za granicę, ale najpierw odłożyć trochę kasy i wrócić do mojej mamy.
Z Magdą też się kontakt przerzedził, ale jednak raz na jakiś czas pisałyśmy do siebie.
Więc wróciłam z mężem i dzieckiem na rok do domu rodzinnego, próbowałam odnowić kontakt z Aśką.
Próbowałam 6 razy, ona nigdy nie miała czasu, bo jej brat ma raka, bo teraz nie, bo może później. Ok, zrozumiałam. Przez rok nie znalazła 15 minut, żeby pogadać. U Magdy natomiast wykryto raka, dlatego nie za bardzo chciała się spotykać, ale w końcu się przede mną otworzyła.
Ostatni dzień przed wyjazdem za granicę, poszłam do Magdy, łysej po chemioterapii, spotkałam Aśkę:
- słuchaj, jutro już wyjeżdżam, zapewne na zawsze, możesz mi powiedzieć, czemu mnie olewałaś cały ten czas?
- no wiesz Proszek, nie jesteśmy już dziećmi, każdy ma swoje problemy, mój brat ma raka...
- pamiętasz Magdę?
- tak
- ma raka, jak twój brat (w zasadzie to był kuzyn, brat cioteczny), ale znalazła dla mnie godzinkę
- ok...
I poszła, i tyle ją widziałam, a z Magdą wypiłyśmy kieliszek wina i zeżarłyśmy ciacho śmiejąc się ze wspomnień.
___________________
To był wstęp.
3 miesiące temu odwiedziłam Polskę.
Tak, szastałam kasą, miałam do wydania 1000£ w tydzień, z czego większość wydałam na mamę. I spotkałam Aśkę, która ciągle mieszka z rodzicami (30 lat).
- Proszek, a nie miałabyś pożyczyć 10zł?
- miałabym... miałabym nawet 50 na wieczne oddanie, ale wiesz co? Wolę za to kupić coś fajnego dziecku. Albo Magdzie. Wiesz dlaczego.

___________________
Wyjeżdżając włożyłam do jej skrzynki na listy kopertę z 20£ i listem. W liście napisałam, że tak się zachowują przyjaciele, nawet jak są wkurzeni na siebie, to sobie pomagają. A jakby chciała się odezwać, to niech prosi o kontakt moją mamę, która mieszka piętro wyżej. Z chęcią ten kontakt poda.


Nie odezwała się do dzisiaj.
Szkoda?
Troszkę szkoda, z drugiej strony...

__
P.S. Magda pokonała raka, ma fajnego faceta i gadamy ze sobą do dziś ;)

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…