Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61198

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Okres przygotowań weselnych jest niezwykle stresujący...

W naszym przypadku piekielny okazał się organista - pan w wieku 70+, który już dawno powinien przejść na emeryturę, a który w naszych okolicach stał się już sławny za sprawą gry i śpiewu, które porównałabym do skrzypienia paznokciami po tablicy...

Tak więc wymyśliliśmy sobie z lubym, że zagra nam inny, znajomy organista i zaśpiewa znajoma śpiewaczka operowa. Ponieważ jednak żyjemy w małej miejscowości i nie chcieliśmy złości, pojechaliśmy do piekielnego z rekompensatą, która nam wydawała się dostateczna - 100 zł - za to że nawet palcem nie kiwnie. Pan piekielny zażyczył sobie 200 zł (chciałabym, żeby ktoś mi tyle płacił za nic nierobienie), wydawało nam się to bardzo nie na miejscu, ale jak powiedziałam, żeby nie robić kwasu zapłaciliśmy. Jedynym zadaniem pana piekielnego było włączenie organów w kościele w dniu ślubu...

Żyliśmy więc sobie w przekonaniu, że wszystko jest załatwione i będzie pięknie...i było!!! Jednak na pewno nie dzięki uprzejmości piekielnego, który organy owszem włączył, ale powyłączał wszystkie mikrofony, mając nadzieję, że to powstrzyma naszych specjalistów od oprawy muzycznej.

Złośliwość mu jednak nie wyszła!!! Nasza śpiewaczka miała tak piękny i silny głos, że jej śpiew niósł się po całym kościele bez konieczności żadnego wzmacniania.

Dobrze, że o wyłączonych mikrofonach dowiedziałam się już po poprawinach...

Powiedzcie mi jak można wziąć 200 zł i próbować zepsuć komuś najważniejszy dzień w życiu?

Z całą pewnością piekielny, sprzedając opłatek w grudniu, powinien szerokim łukiem omijać nasz dom...

uslugi

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…