Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w niedużym miasteczku, a obok mojego domu sąsiedzi wybudowali kort tenisowy, za korzystanie z którego pobierają opłaty.

Wszystko spoko, z sąsiadami żyjemy dobrze, kort jest oddzielony od mojej posesji wysokim na około 4 metry płotem. Z sezonie letnim na korcie niemalże cały czas ktoś jest, ale jest to zrozumiałe. Dodam, że mieszkam z dziadkiem, lat 88, który jak na swój wiek trzyma się znakomicie, jednak jak to starsza osoba - szybko się męczy, źle sypia i tak dalej.
Co piekielne w tej historii? Niektórzy użytkownicy kortu.

Pomijam fakt, że jak przyjeżdżają, to zastawiają nam wjazd do domu. Zdarzyła się sytuacja, kiedy zostawiliśmy na chwilę otwartą bramę, a na naszym podwórku zaparkowało kilka samochodów, "bo otwarte było, a my gdzieś musimy postawić". Kolejną zmorą są wszędobylskie piłeczki. Średnio 5 razy dziennie domofon i "czy mogę wejść, bo mi piłeczka wpadła". Rozumiem, że nie każdy jest Federerem i piłeczki wpadają, ale jak ta sama osoba przychodzi do mnie po raz dziesiąty i pyta, czy podam piłeczkę, to szlag mnie trafia. Niektórzy chcą wejść na własną rękę - co mnie niezwykle wkurza, bo pies, choć mały, charakterek ma i swojego broni.

Wracałam kiedyś ze sklepu i widzę, jak koleś bez pardonu, bez dzwonienia, wchodzi na naszą posesję. Pytam się, co robi, a on że piłeczka wpadła. Na to ja, że to teren prywatny i nie życzę sobie, żeby ktoś mi ot tak wchodził, tym bardziej, że mam psa, który nie lubi obcych. "Ale pani, to tylko po piłeczkę".

Sprawa z piłeczkami jest o tyle irytująca, że często gdy dziadek jest sam w domu, ludzie również dzwonią i proszą o podanie. Nie wyobrażam sobie staruszka, który buszuje w krzakach w poszukiwaniu piłek. Czasami ludzie potrafią grać na korcie do godziny 23 i o tej 23, jak już kilka piłeczek uzbiera się w naszym ogrodzie, słyszymy domofon i pytanie, czy można podać. Ludzie, serio? Widać przecież, że światła w domu pogaszone, późno już... Powinnam chyba pobierać opłaty za każdą podaną piłkę, byłabym chyba milionerką.

Nie mam pretensji do sąsiadów, bo to nie ich wina. Zachowanie ludzi na korcie to po prostu zwykły brak kultury i nic więcej. Wiem, zdarza się że piłeczki wpadają, nawet przez wysokie ogrodzenie (jak pisałam, ok 4 metrów), ale bez przesady. No i kocham, jak w ferworze sportowej walki niczym miód na moje uszy leją się wszystkie możliwe przekleństwa świata.

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 549 (663)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…