Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61512

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno mnie już nic bardzo piekielnego nie spotkało, ale wczorajsza historia... Cóż, na piekielnych się nadaje.

Wracając z pracy zadzwoniła do mnie żona, abym zrobił jakieś tam zakupy. No to wio, galeria pół sklepowego wózka zakupów i do samochodu. Już przy wyjściu zauważył mnie jakiś żulik. Ale nic, szedł za mną w odległości jakieś 5m do mojego samochodu. A że droga od wyjścia ze sklepu do samochodu to jakieś 20m, właściwie nie zwracałem na niego uwagę.

Najciekawsze zaczęło się jak otworzyłem bagażnik. Gościu oparł się o samochód zaparkowany koło mojego i na mnie patrzy. A w sumie co mnie to, niech sobie patrzy.

Zapakowałem zakupy do bagażnika, poszedłem odstawić wózek i już chce sobie do samochodu wsiąść, ale nasz (R)ycerz zastępuję mi drogę.

R: Daj te dwa złote z wózka!
Ja: (z klasycznym zonkiem) Co?
R: No mówię przecież, daj te dwa złote.
Ja: Po pierwsze, nie jesteśmy na "ty", po drugie mógł pan pomóc mi z wózkiem, zakupy zapakować a potem sobie ten wózek z dwoma złotymi wziąć. A stoi pan i patrzy, a potem ma pan czelność kasy wymagać?
R: Hehe, bo bolą mnie plecy i nie będę jak jakiś robol zakupów byle komu pakował.

Dla mnie szok... Zdołałem powiedzieć jeszcze "aha" i wsiąść do samochodu. Gość coś tam jeszcze się burzył, ale już nie słyszałem, tylko odjechałem.

Ja rozumiem, że żebranie jest częścią naszego świata i często to widzimy. Ale trzeba mieć tupet, żeby tak próbować kasę wyciągać...

supermarket

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 624 (702)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…