Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61847

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szanowni Piekielni,
widziałam kilka historii, w której ktoś zwraca się o poradę do naszej społeczności.
Dzisiaj to ja chciałabym prosić o pomoc.
Ostrzegam, że będzie długo, ponieważ chciałabym dokładnie przybliżyć sytuację, która wygląda tak:

jakieś pół roku temu moja Babcia zaczęła się skarżyć na bóle jajników i ogólnie brzucha. Była u ginekologa, ten zrobił USG i stwierdził, że to nie jajniki ale coś innego, nie z jego działki. Coś tam przepisał i odesłał do domu. Kolejne badania i wizyty nic nie wykazywały, a Babcia przestała jeść i z kobiety, która żadnej pracy się nie boi, stała się wychudzoną starowinką, która przesypiała większość dnia. Jakieś 3 miesiące temu wyszła do sklepu ulicę dalej i zasłabła. Zabrało ją pogotowie, po zrobieniu badań zostawili w szpitalu przenosząc na ginekologię. Tam zajmował się nią Pan Ordynator, który zlecił jedynie dodatkowe USG i na podstawie badań krwi, które zrobiono podczas przyjęcia na oddział i owego USG stwierdził, że jajnik spuchnięty, ale to przejdzie po tabletkach, które przepisze, a zły stan pacjentki to kwestia wieku, bo „starość robi swoje”. Leki wykupione, Babcia lepiej się czuje, ale nie tak dobrze jak kiedyś. Nie wnikaliśmy w nic, bo to lekarz, ordynator, generalnie szycha w mieście, więc byliśmy pewni, że się zna. Taaa….
W ubiegłą środę moja Babcia znowu straciła przytomność, ponownie zabrało ją pogotowie.
Moja mama od miesiąca sprząta u jednej z lekarek i zapytała ją, czy mogłaby zajrzeć do Babci podczas dyżuru, może ona będzie miała pomysł co jej jest. Pani Doktor [PD] (lepszej kobiety ze świecą szukać) poszła, pooglądała wyniki i kazała zrobić markery i tomograf.
Tak. Okazało się, że Babcia ma na jajniku olbrzymiego guza, którego również widać już na USG sprzed 3 miesięcy. Nie wiadomo czy guz będzie możliwy do wycięcia, bo jest tak duży, a Babcia jest w kiepskim stanie.
PD stwierdziła tylko, że każdy idiota by się w sytuacji zorientował i zlecił dodatkowe badania, a nie zwalał na starość. Dodatkowo PD udało się umówić Babcię na wizytę do profesora onkologa z Łodzi i zaoferowała się, że sama ją tam zawiezie i wszystkim się zajmie. Dopiero po wizycie i dodatkowych badaniach będzie wiadomo, co dalej.

Drodzy Piekielni. Chciałabym się dowiedzieć, co muszę zrobić, aby pozwać lekarza za błąd w sztuce lekarskiej (złe postawienie diagnozy) i czy w ogóle jest sens jakiegokolwiek dochodzenia swoich racji, czy jest to z góry przegrana sprawa? Gdyby nie źle postawiona diagnoza 3 miesiące temu, już dawno można byłoby zacząć leczenie. W dodatku ten konował, bo inaczej się tego nazwac nie da, jest ordynatorem w szpitalu powiatowym u mnie w mieście, więc nie wiem czy w ogóle jest szansa żeby poniósł jakieś konsekwencje. Bardzo proszę o radę i przepraszam, że tak długo wyszło.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 109 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…