Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#6197

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane na kursie na prawo jazdy.

Wykładowca opowiadał nam jak nie pracujący już u nich pan W. miał taką oto sytuację:
Jechał z kursantką na 5 godzinie jazd po mieście. Zatrzymali się na prawym pasie do jazdy prosto i do skrętu wprawo (oni jechali na wprost). Czerwone światło, pali się strzałka do warunkowego skrętu, więc stoją, a za nimi koleś sygnalizuje, że będzie skręcał. Zapala się zielone, więc kursantka wciska sprzęgło, wrzuca bieg, popuszcza powoli sprzęgło dodając gazu i samochód nagle gaśnie. Więc instruktor:
- Spokojnie... Jeszcze raz... (Instruktor ten był Oazą spokoju, jak to wspomniał nasz wykładowca)
Kursantka wciska sprzęgło, wrzuca bieg, popuszcza powoli sprzęgło dodając gazu i samochód nagle gaśnie.
- Spokojnie... Raz jeszcze... Mamy czas... - Mówi spokojnie Pan W.
Kursantka wciska sprzęgło, wrzuca bieg, popuszcza powoli sprzęgło dodając gazu i samochód znowu gaśnie.
W tym czasie zielone znowu zapala się na czerwone, a facet za nimi wściekły trąbi ciągle na nich. Podczas kolejnego zielonego taka sama sytuacja dwa razy. (Kursantka uczy się ruszać dopiero pod presją [trąbienia]). W końcu instruktor włącza awaryjne światła, zaciąga ręczny, wysiada, idzie do bagażnika, otwiera go i zagląda do środka i grzebie. W tym czasie facet z samochodu za nimi wygląda i się drze do niego.
Facet: Panie! Co pan robisz?! Jedźże!
Pan W.: Spokojnie... - odpowiada. - Coś ciągle trąbi mi w bagażniku i muszę przecież sprawdzić co to jest...
Po czym wsiada powoli z powrotem do samochodu, popuszcza ręczny, wyłącza awaryjne, kursantka zapala silnik i ruszają.

O.S.K. Delta Łódź

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 675 (1107)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…