Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61979

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść będzie o tym, jak nawiązałem stosunki z nowymi sąsiadami...

Całkiem niedawno przeprowadziłem się do innego miasta. Kupiłem mieszkanie w bloku na osiedlu, takim klasycznym z wielkiej płyty. Ponieważ mam trzy samochody (nie piszę tego, żeby się chwalić, bo nie ma czym, żaden nie ma mniej niż 15 lat), to i częścią procedury przeprowadzkowej było przewiezienie ich na miejsce. Pakowałem graty i jechałem do nowego mieszkania, najpierw Peugeotem 106, potem Peugeotem 605. Jeśli ktoś się nie orientuje, to wyjaśniam, że ten pierwszy to mały samochodzik do miasta, drugi natomiast to prawie 5-metrowy sedan.
Samochody zostawiałem na parkingu pod blokiem, do starego mieszkania wracałem wtedy pociągiem. Trzecim samochodem jest prawie 30-letni Peugeot J5, to bus dostawczy, który na oko jest w stanie BARDZO złym - mocno poobijany, brudny, blachy w różnych kolorach itp., ale mechanicznie bez zarzutu. Jako że to dostawczak, to wpakowałem do niego wszystkie pozostałe graty, rower, obrazy i pojechałem do nowego mieszkania.

Podjeżdżam na parking - ciasno. Niestety sobotnie popołudnie, więc wszyscy mieszkańcy z pracy wrócili, zastawione samochodami na styk. Wskoczyłem więc do 106, wyjechałem z parkingu zostawiając go przy pobliskiej ulicy, jakieś 500 metrów dalej, wróciłem do dostawczaka i cisnę się na miejsce po 106. Ciasno jak cholera, grat załadowany po dach, więc do tyłu nic nie widać, kręcę, kombinuję, podjeżdżam, cofam, krótko mówiąc wpycham się w wolną wnękę.

W każdym razie wjechałem wreszcie parkując obok mojej 605, poszedłem do tyłu, zacząłem graty wyjmować i zanosić do domu. Po jakiejś godzinie złażę ponownie na parking zamierzając sprawdzić, czy czegoś nie zapomniałem, widzę nagle jakieś małe zamieszanie przy moim samochodzie. Dwaj policjanci, kilka osób i żywa dyskusja. Nagle od grupki odrywa się starsza pani i pędem (kuśtykając laską) kieruje się w moją stronę wrzeszcząc na całe osiedle "TO ON!!! TO BYŁ ON!!! UCIEKŁ!!!". Za chwilę zaczyna jej wtórować jakiś emeryt z pieskiem, żądając od policjantów żeby mnie aresztowali. Oczywiście cały blok wisi z okien z przejęciem oglądając całą scenkę i komentując, normalnie jakby Polsat nadawał na żywo jakąś pierdołowatą telenowelę kryminalną...

Policjanci się mną zainteresowali i następuje dyskusja:

[P] Dzień dobry. Czy to Pan jest właścicielem tego białego busa?
[J] Tak, oczywiście. O co chodzi?
[P] Mamy zgłoszenie, że spowodował pan stłuczkę na parkingu uderzając w inny samochód.
[J] Serio? Nic mi o tym nie wiadomo, ale może kogoś zawadziłem, tu w końcu ciasno bardzo jest.
[P] Mamy świadków.
[J] Dobrze, mogę zobaczyć co narobiłem?

Oczywiście zaniepokoiłem się, bo rzeczywiście mogłem jakiś inny samochód zawadzić... Obchodzimy więc mojego busa, policjanci mi pokazują o co chodzi. Faktycznie, lampa zbita, zderzak naruszony i co gorsza przez cały bok mocno zarysowane wgniecenie, ewidentnie od narożnika tylnego zderzaka mojego busa.

[P] Za spowodowanie stłuczki należy się mandat 500 złotych, ma pan szczęście, że nie ma przepisu pozwalającego ukarać za ucieczkę z miejsca zdarzenia.
[J] OK, przyznaję się - ale panowie, to jest mój samochód.
[p] Wiemy, że to pana bus, nie musi się pan powtarzać.
[J] Nie rozumiemy się. TEN UDERZONY SAMOCHÓD, PEUGEOT 605 JEST RÓWNIEŻ MÓJ. Oto dokumenty. Mandatu więc nie przyjmę.

Teraz następuje przerwa w opowieści w trakcie której policjanci pękają ze śmiechu, grupka gapiów z rozczarowaniem opuszcza miejsce akcji (bo liczyła chyba, że mnie skują w kajdanki, albo co?).

Kiedy się uspokoiło, policjanci mi wyjaśnili, że mimo tego że oba samochody są moje, to muszą mi wystawić mandat za zaistniałe zdarzenie. W sumie logiczne jakby spojrzeć na to z ich strony. Jeśli nie przyjmuję, to skierują sprawę na drogę sądową. I nieoficjalnie radzą, żeby tak właśnie zrobić.

I faktycznie, minęło trochę czasu, dostałem wezwanie do sądu, wyjaśniłem, że przywaliłem w swój drugi samochód, nie dostałem żadnej kary (bo i za co?), sprawa została zamknięta.

Tylko od tej pory nowi sąsiedzi mnie unikają, bo wydaje im się, że mam jakieś konszachty z policją...

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 743 (797)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…