Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61999

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Ach, sąsiedzi. Prawie jak rodzina.

Jakiś czas temu trafiła się nam okazja wynajęcia po taniości mieszkanka w dość "eleganckiej" dzielnicy miasta.

Właścicielką jest Polka mieszkająca na stałe za zachodnią granicą, potrzebująca kogoś, kto miałby się opiekować jej mieszkaniem, kiedy postanowi wrócić tu na stare lata.

Obejrzenie i podpisanie umowy jeszcze tego samego dnia, bo samolot nie poczeka. Mieszkanie - bomba. Wyremontowane, estetyczne, prawie nowy sprzęt.

Pierwszy zgrzyt wystąpił już pierwszego wieczoru po przeprowadzce: chłopak kończył przenosić ostatnie, najcięższe rzeczy, więc żeby bezużytecznie nie siedzieć, zaczęłam odkurzać przedpokój, gdzie nanosiliśmy najwięcej piachu.

Przez dosłownie kilka minut odkurzałam, gdy ktoś zaczął walić do drzwi.

Na progu stał facet, około trzydziestki, i jak nie zacznie się drzeć! Że jego dzieci już śpią! A w ogóle kim jesteśmy, skąd jesteśmy, co my sobie wyobrażamy, robiąc taki rumor!

Gdy pierwszy szok nam minął, chłopak na spokojnie starał się powiedzieć, że przecież jest środek tygodnia, godzina szósta po południu, ale okej, jeśli przeszkadzamy, to nie ma o co drzeć kotów.

Krzykacz pomendził jeszcze, ale poszedł.

Osobiście taka ugodowa nie jestem, jeśli mi ktoś tak pod drzwiami wywrzaskuje, ale już niech te dzieci śpią, odkurzanie przełożyłam na dzień następny.

Następnego dnia zabrałam się do przerwanej pracy, chłopak był już w biurze. I po kilku minutach odkurzania powtórka z rozrywki. Walenie w drzwi.

Wściekłam się już, bo godzina jedenasta, co ten [b]ałwan znów chce.

[J]: Pan normalny jest? O co panu chodzi?
[B]: Mówiłem, że cicho ma być! Ja dzieci mam!
[J]: Jest JEDENASTA, dzieci pan kładzie? Tym waleniem pan je świetnie uśpi, mam w ogóle nie sprzątać? Daj mi spokój, człowieku.
[B]: Ja zadzwonię do administratora! Odechce ci się! Dzieci mi obudziłaś!
(uch, to przeszliśmy na ty?)

Taka pyskówka trwała jeszcze parę minut, bo bałwan ewidentnie nie chciał skończył i trzymał jedną ręką drzwi. Zdenerwowana jak nigdy, trzasnęłam w końcu drzwiami, zamknęłam zamek i odkurzałam dalej.

W ciągu paru następnych dni, wychodząc do pracy czy z pracy trafialiśmy na coraz różniejsze niespodzianki. Krzyczenie do nas z okien, gdy przechodziliśmy, zaczepianie na schodach, papierki na wycieraczce, bardzo głośna muzyka puszczana po południu, kiedy pajac wypatrzył, o której wracamy do domu (ale wyłączana przed osiemnastą), rzuca nam jakieś stosy ulotek pod drzwi i do skrzynki (tylko my mamy ulotki, ogólnie jest zakaz wnoszenia materiałów reklamowych). Zadzwoniłam do zarządcy budynku, ale usłyszałam tylko, że nie robi nic sprzecznego z regulaminem.

Facet wciąż nas nagabywał, gdy spotkaliśmy się gdzieś na klatce, nie omieszkał powrzeszczeć.
Monitoring jest tylko zewnętrzny, na parkingu i przed wejściem, nie mamy dowodów.

Niestety, historia kończy się bez happy endu, w mieszkaniu mieszkamy nadal, a pajac nadal nam uprzykrza życie.
Jeśli ktoś na pomysł na to, jak się upierdliwca pozbyć, chętnie poczytam.

dom

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 583 (651)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…