zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W sumie jestem dość chorowity ale do lekarzy staram chodzić się rzadko- nie mam tyle zdrowia ale przyszła kryska na Matyska...
Od piątku wieczorem potworny ból brzucha i temperatura -niby wygląda na zatrucie ale bez "porcelany" i innych typowych objawów.
"Wyngiel" i krople żołądkowe nie dały rady to trzeba do specjalisty.
Jako że dopiero co się przeprowadziłem i zmieniłem "rejon" (z cudownego zakładu na Żwirkach;) trzeba było poznać się z nową panią (małe p celowe) doktor.
Zapisy wykonała żona- bez dziecka na ręku nie udało by się...więc poszedłem.
Pani (przepraszam za duże p) doktor od wejścia z zacięciem ratlerka zaatakowała mnie pytaniami o wiek (sic nie znam od ręki muszę policzyć;) wagę (też nie) właściwie tu już byłem przegrany i nie pomogła mi nawet znajomość wzrostu.
Moje bóle okazały się wg. niej wywołane nadwagą i siedzącym trybem życia i przejdą jak Pan schudnie -następny proszę... Co będzie słuchała że kręgosłup połamany to i nie biegam od kilku lat.
Z receptą na Nospę (!!) wyszedłem ale nerwy nie pozwoliły mi umrzeć na schodach- szybko się zważyłem i o dziwo 10kg lżejszy (!) wróciłem do p. doktór z sugestią że to może nie tłuszcz mnie tak gniecie...
ratlerek mi pogratulował cyt: "gratuluje"
Nie wytrzymałem i zacząłem prosić nieco bardziej stanowczo o dokładniejsze zajęcie się problemem brzuszka.
Dostałem więc skierowanie na USG za 1,5miesiąca i sugestię że dalej to mi na pogotowiu pomogą.
Nie wyrwałem babie łba na miejscu z uwagi na względnie dobre wychowanie tylko zrobiłem te USG sposobem gospodarczym w 1h.
Tym razem miły operator sprzętu wykrył jakieś złogi, wypuklenie jelita, zapalenie zakątka czy coś- w każdym bądź razie w następną godzinę leżałem w rzeczonym pogotowiu z kilkoma rurkami w ciele.
Dziś jest czwartek, farmakologicznie przygotowuję organizm do głębszego "wglądu" dla chirurga i dla ukojenia nerwów czytam piekielnych zastanawiając się: urwać ten łeb babie czy tylko skargę napisać...
Od piątku wieczorem potworny ból brzucha i temperatura -niby wygląda na zatrucie ale bez "porcelany" i innych typowych objawów.
"Wyngiel" i krople żołądkowe nie dały rady to trzeba do specjalisty.
Jako że dopiero co się przeprowadziłem i zmieniłem "rejon" (z cudownego zakładu na Żwirkach;) trzeba było poznać się z nową panią (małe p celowe) doktor.
Zapisy wykonała żona- bez dziecka na ręku nie udało by się...więc poszedłem.
Pani (przepraszam za duże p) doktor od wejścia z zacięciem ratlerka zaatakowała mnie pytaniami o wiek (sic nie znam od ręki muszę policzyć;) wagę (też nie) właściwie tu już byłem przegrany i nie pomogła mi nawet znajomość wzrostu.
Moje bóle okazały się wg. niej wywołane nadwagą i siedzącym trybem życia i przejdą jak Pan schudnie -następny proszę... Co będzie słuchała że kręgosłup połamany to i nie biegam od kilku lat.
Z receptą na Nospę (!!) wyszedłem ale nerwy nie pozwoliły mi umrzeć na schodach- szybko się zważyłem i o dziwo 10kg lżejszy (!) wróciłem do p. doktór z sugestią że to może nie tłuszcz mnie tak gniecie...
ratlerek mi pogratulował cyt: "gratuluje"
Nie wytrzymałem i zacząłem prosić nieco bardziej stanowczo o dokładniejsze zajęcie się problemem brzuszka.
Dostałem więc skierowanie na USG za 1,5miesiąca i sugestię że dalej to mi na pogotowiu pomogą.
Nie wyrwałem babie łba na miejscu z uwagi na względnie dobre wychowanie tylko zrobiłem te USG sposobem gospodarczym w 1h.
Tym razem miły operator sprzętu wykrył jakieś złogi, wypuklenie jelita, zapalenie zakątka czy coś- w każdym bądź razie w następną godzinę leżałem w rzeczonym pogotowiu z kilkoma rurkami w ciele.
Dziś jest czwartek, farmakologicznie przygotowuję organizm do głębszego "wglądu" dla chirurga i dla ukojenia nerwów czytam piekielnych zastanawiając się: urwać ten łeb babie czy tylko skargę napisać...
Ocena:
154
(340)
Komentarze