Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62134

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Z powodów zdrowotnych zostałem zmuszony do kupna okularów. Nie chciałem iść do "Pana Mietka zza rogu". Zawierzyłem reklamom i stwierdziłem, że w razie draki łatwiej będzie dokonać reklamacji i sam towar będzie lepiej wykonany. O ja naiwny...

Poszedłem do sieciówki w czerni. Zostałem przywitany przez miłego pana pod krawatem, który w piękny sposób służył radą w wyborze oprawek. Czułem się tam jak w ekskluzywnym salonie jubilerskim.

Pewnego pięknego dnia, farba zaczęła odłazić od oprawek. Myślę sobie "nic to, pojadę do salonu". Na miejscu przywitała mnie młoda dziewczyna. Dziewczę się dopiero uczyło, lecz zapewniła mnie, że oprawki zostaną wymienione na miejscu. Ucieszony, poszedłem na zakupy, by po kwadransie powrócić po swoją należność.
To co znalazłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Dziewczę, gdy mnie zobaczyło, z miną zbitego psa stwierdziło, że "jednak trzeba wysłać reklamację". Gdy wreszcie wywalczyłem możliwość zobaczenia moich okularów, zobaczyłem całe poszarpane od dołu szkła. (Upadły jej? Coś grzebała? Niech się eksperci wypowiedzą).
Próbowała mi wcisnąć umowę stwierdzającą że to JA te okulary zniszczyłem. Zorientowałem się w momencie podpisu.

Na dziewczę poszła skarga, a gdy odbierałem okulary, byłem traktowany jak Murzyn z immunitetem w siedzibie Ku Klux Klan.
Mało tego?
Dziś znów, po dwóch miesiącach farba odłazi. Zdążyłem się przeprowadzić do miasta z siedzibą królów. Nie mogę zareklamować swojego zakupu w ich lokalnym sklepie. Muszę tyrać do miejsca zakupu, 300 km od mojego aktualnego miejsca zamieszkania.

Na koniec dodam fakt, że kierowniczką salonu "macierzystego" jest dziewczę, które chciało mnie oszukać. "Uwagi klienta? A co to takiego?"

optyk

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 429 (513)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…