zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przeglądając piekielnych postanowiłam opisać pewną historię. Muszę nadmienić, że sama pracuję w centrum handlowym (punkt informacyjny), więc kontakt z klientami mam zapewniony. Historie różnego typu mniej lub bardziej piekielne:
J-ja
P- pani/pan
#1
P- Jest tutaj szkoła językowa? (Żadnego dzień dobry, pocałuj mnie w nos)
J- Dzień dobry, niestety nie ma.
P-Ale na pewno?
J- Tak, w centrum nie ma szkoły językowej.
P- Jest Pani pewna?
J- Tak, na sto procent.
A w Empiku?
J- W Empiku również nie ma szkoły językowej.
P-Na 100%?
J- Tak, jestem pewna że nie ma. Proszę tutaj jest ulotka, niech sama Pani sprawdzi.
P- A jak wejdę tamtym wejściem też nie będzie?
#2
P-Przepraszam, jak innym sposobem niż schodami lub windą dostanę się na poziom 2? (czasem nie wierzę, że ludzie pytają o takie rzeczy na serio)
#3
Piekielne było małżeństwo które co niedziele przychodziło na "po kościelne" zakupy. Pierwsze raz przyszła żona która koniecznie chciała zostawić u mnie swój ciężki bagaż..
Niestety nie przyjmujemy od klientów żadnych rzeczy w depozyt. A dlaczego? A to dlatego, żeby klienci nie posądzili nas, że coś zginęło. Nie jesteśmy szatnią, ani przechowalnią. Nie pilnujmy, zakupów, dzieci, zwierząt. To wyłącznie nasza dobra wola, czy pomożemy i "przetrzymamy" jakiś bagaż.. Mnie nie rusza już fakt, że ktoś na zakupy ubraniowe przychodzi z walizką. Przywlokłeś? Radź sobie sam. Niejednokrotnie trafiałam na pretensjonalnych klientów.. początkowo mili a poźniej dostawałam od nich po "łapach". Koniec. Szatnia jest czynna w okresie jesienno -zimowym.
Wracając do PP
Niedziela Palmowa. Pani przychodzi do punktu i mówi:
P-Ja zostawię tutaj palmę.
J-Słucham?
P-Zostawię tutaj palmę, bo nie będę z nią chodzić.
J- Niestety nie ma takiej możliwości, nie przyjmujemy ŻADNYCH rzeczy od klientów.
P-Ale jak to? To gdzie to mam zostawić.
J-Musi Pani zabrać ze sobą, ja nie mogę tego od Pani przyjąć.
P-Ale przecież to małe.. no Pani jest bez serca, itp.
J- Widzi Pani te kamery nade mną? Nie mam zamiaru odpowiadać przed kierownictwem za to, że przyjęłam coś od Pani.
P-Pani przesadza, jest Pani śmieszna, no jak to tak traktować klienta, żenada.
J- Nie
Po kilku miesiącach P małżeństwo znów podchodzi do punktu i pytają:
P-Gdzie jest muzeum?
J- Słucham? Jakie muzeum?
P-Muzeum architektury. No tutaj w mieście.
J-Niestety nie jestem w stanie Państwu pomóc, nie posiadam informacji na ten temat.
P- Ale jak to? Przecież Pani jest INFORMACJĄ - !no szlag, jaką informacją.. ludzie.. informacją?!
J- Informuję tylko o punktach, sklepach znajdujących się w centrum handlowym. Nie mogę Państwu pomóc.
P- No jak! Przecież ma Pani internet - niech nam Pani sprawdzi trasę. ! Do diaska - to najczęstsze wymogi niech nam Pani sprawdzi gdzie jest, jak dojechać, co zrobić, gdzie kupić - oczywiście staram się pomóc ale w obrębie mojego centrum a nie w całym mieście. To nie jest punkt informacji turystycznej. Wracając do wątku.
J- Nie jestem w stanie Państwu pomóc.
P-Ale my nie jesteśmy stąd, my tutaj się nie znamy - to nic że widuję ich przynajmniej raz w tygodniu w centrum. Takie bajki to nie mi.
J- Nie.
P-Chcę rozmawiać z kierownikiem.
J- Proszę bardzo, akurat rozmawiałam przez telefon z kierowniczką. Słuchawka leżała obok, więc kierowniczka wszystko słyszała. Wytłumaczyła Panu, że niestety nie możemy mu pomóc. Wyszedł niepocieszony. Ja też byłam niepocieszona, bo zepsuł mi humor na resztę dnia.
J-ja
P- pani/pan
#1
P- Jest tutaj szkoła językowa? (Żadnego dzień dobry, pocałuj mnie w nos)
J- Dzień dobry, niestety nie ma.
P-Ale na pewno?
J- Tak, w centrum nie ma szkoły językowej.
P- Jest Pani pewna?
J- Tak, na sto procent.
A w Empiku?
J- W Empiku również nie ma szkoły językowej.
P-Na 100%?
J- Tak, jestem pewna że nie ma. Proszę tutaj jest ulotka, niech sama Pani sprawdzi.
P- A jak wejdę tamtym wejściem też nie będzie?
#2
P-Przepraszam, jak innym sposobem niż schodami lub windą dostanę się na poziom 2? (czasem nie wierzę, że ludzie pytają o takie rzeczy na serio)
#3
Piekielne było małżeństwo które co niedziele przychodziło na "po kościelne" zakupy. Pierwsze raz przyszła żona która koniecznie chciała zostawić u mnie swój ciężki bagaż..
Niestety nie przyjmujemy od klientów żadnych rzeczy w depozyt. A dlaczego? A to dlatego, żeby klienci nie posądzili nas, że coś zginęło. Nie jesteśmy szatnią, ani przechowalnią. Nie pilnujmy, zakupów, dzieci, zwierząt. To wyłącznie nasza dobra wola, czy pomożemy i "przetrzymamy" jakiś bagaż.. Mnie nie rusza już fakt, że ktoś na zakupy ubraniowe przychodzi z walizką. Przywlokłeś? Radź sobie sam. Niejednokrotnie trafiałam na pretensjonalnych klientów.. początkowo mili a poźniej dostawałam od nich po "łapach". Koniec. Szatnia jest czynna w okresie jesienno -zimowym.
Wracając do PP
Niedziela Palmowa. Pani przychodzi do punktu i mówi:
P-Ja zostawię tutaj palmę.
J-Słucham?
P-Zostawię tutaj palmę, bo nie będę z nią chodzić.
J- Niestety nie ma takiej możliwości, nie przyjmujemy ŻADNYCH rzeczy od klientów.
P-Ale jak to? To gdzie to mam zostawić.
J-Musi Pani zabrać ze sobą, ja nie mogę tego od Pani przyjąć.
P-Ale przecież to małe.. no Pani jest bez serca, itp.
J- Widzi Pani te kamery nade mną? Nie mam zamiaru odpowiadać przed kierownictwem za to, że przyjęłam coś od Pani.
P-Pani przesadza, jest Pani śmieszna, no jak to tak traktować klienta, żenada.
J- Nie
Po kilku miesiącach P małżeństwo znów podchodzi do punktu i pytają:
P-Gdzie jest muzeum?
J- Słucham? Jakie muzeum?
P-Muzeum architektury. No tutaj w mieście.
J-Niestety nie jestem w stanie Państwu pomóc, nie posiadam informacji na ten temat.
P- Ale jak to? Przecież Pani jest INFORMACJĄ - !no szlag, jaką informacją.. ludzie.. informacją?!
J- Informuję tylko o punktach, sklepach znajdujących się w centrum handlowym. Nie mogę Państwu pomóc.
P- No jak! Przecież ma Pani internet - niech nam Pani sprawdzi trasę. ! Do diaska - to najczęstsze wymogi niech nam Pani sprawdzi gdzie jest, jak dojechać, co zrobić, gdzie kupić - oczywiście staram się pomóc ale w obrębie mojego centrum a nie w całym mieście. To nie jest punkt informacji turystycznej. Wracając do wątku.
J- Nie jestem w stanie Państwu pomóc.
P-Ale my nie jesteśmy stąd, my tutaj się nie znamy - to nic że widuję ich przynajmniej raz w tygodniu w centrum. Takie bajki to nie mi.
J- Nie.
P-Chcę rozmawiać z kierownikiem.
J- Proszę bardzo, akurat rozmawiałam przez telefon z kierowniczką. Słuchawka leżała obok, więc kierowniczka wszystko słyszała. Wytłumaczyła Panu, że niestety nie możemy mu pomóc. Wyszedł niepocieszony. Ja też byłam niepocieszona, bo zepsuł mi humor na resztę dnia.
sklepy
Ocena:
104
(274)
Komentarze