Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62457

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Do przedwczoraj byłam pewna, że podobne zachowania to jakaś urban legend i nikt normalny by nie był aż tak samolubny.

Miejsce akcji: starszy pociąg Kolei Mazowieckich. Te pociągi mają to do siebie, że miejsca siedzące są jak najbardziej komfortowe, za to miejsc stojących praktycznie nie ma - zero rurek, barierek, czy nawet miejsc, gdzie można się o coś oprzeć, korytarz wąski na tyle, że dwie osoby stojące naprzeciw siebie już zajmują całe przejście. Niby nic niezwykłego w pociągach, jednak czasami te bywają zatłoczone bardziej, niż japońskie metro w godzinach szczytu. Tak też jest w opowieści.

Czas akcji: Piątek, około godziny szesnastej. Największe natężenie rodaków, którzy z pracy i szkoły w stolicy wracają do swoich podmiejskich miejscowości za pomocą kolei. Sama jestem jedną z tych, którzy po zajęciach na studiach spędzają około godziny w tym ścisku, by jakoś dotrzeć do domu. Ale historia akurat nie o mnie.

Akcja właściwa: Pociąg nadjeżdża, chmara ludzi pakuje się do środka, mi też się udaje wcisnąć, staję dokładnie nad miejscami oznaczonymi ludzikiem z brzuszkiem oraz ludzikiem z dzieckiem na kolanach - miejsca dla ciężarnych i osób z małymi dziećmi. Miejsca zajęte przez cztery mocno leciwe panie z gatunku damessa w futrze. Pomimo ładnej pogody, wszystkie szczelnie opatulone. Jakimś cudem udaje mi się wyciągnąć książkę, w którą się zagłębiam. Cudem, bo pociąg wypełniony jak puszka sardynek.

Po paru minutach słyszę głos po mojej prawej stronie. Patrząc w tym kierunku zauważyłam [K]obietę w ciąży. Może nie jakiejś zaawansowanej, ale dało się brzuszek zauważyć. Nie mam USG w oczach, ale obstawiam okolice piątego - szóstego miesiąca. Myślałam że poprosi o ustąpienie oznaczonego dla niej miejsca, ale aż tak "chciwa" nie była.

[K]: Ja otworzę okno, bo bardzo słabo się czuję.
I zaczyna się nachylać nad leciwymi paniami, by te przypadkiem się nie zmęczyły otwieraniem okna. Na to obrusza się jedna z [D]amess i całkiem zręcznie blokuje ruch w stronę okna.
[D]: Dopiero wsiadła i już się rządzi?! Nikt mi nie będzie mojego okna otwierał! Nie pora na takie otwieranie i ja się przewiać nie dam!

Oczy mi się robią jak pięciozłotówki. Patrzę na dziewczynę, która robi się coraz bardziej zielona i zastanawiam się, czy zamierza zwymiotować, czy zemdleć, po cichu licząc na to pierwsze i kierunek pani blokującej okno. Niestety, raczej prędzej jej do omdlenia. Inne panie wtórują przewodzącej, że za zimno i się nie będą narażać. Cóż z tego, że inni ludzie nie mają czym oddychać... One wsiadły pierwsze, to one będą dysponować "swoim" oknem.

Włączam się w dyskusję, tłumacząc że kobieta w ciąży i pokazując widoczny jak wół obrazek nad siedzeniem damy w futrze. Ta pozostaje niewzruszona, bo swoje lata ma i nie będzie pomagać gówniarom, co nie umieją nóg trzymać razem. Otwieram okno bez proszenia, kobieta zamyka je z taką siłą, że jeszcze chwila i przytrzasnęłaby mi palce. Cała sytuacja ma jednak jeden dobry aspekt - stworzone zamieszanie sprawia, że ludzie się jakoś organizują, ktoś z dalszych siedzeń ustępuje miejsca i kobieta zostaje usadzona na wygodnym miejscu przy otwartym oknie. Po kilku stacjach na szczęście udaje mi się odsunąć od starszych pań i ich szczelnie zamkniętego okna, przy którym nawet mi zaczynało się robić słabo.

Czemu nie zrobiłam nic więcej, nie odpyskowałam owej pani, nie użyłam argumentu siły? Są takie sytuacje, że mi zwyczajnie brakuje języka w gębie, szczególnie że od małego wpajano mi jak mantrę szacunek do starszych i słabszych ludzi. Nikt jednak nie ostrzegał, że będzie to tak cholernie trudne.

komunikacja_miejska

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (625)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…