#62667

Czy było coś o piekielnych farmaceutach to nie mam zielonego pojęcia, ale po tym co przeżyłam nadal mnie telepie... (Uwaga będzie długo !!!) W telegraficznym skrócie - jestem w trakcie terapi tabletakim hormonalnymi, więc regularnie raz w miesiącu idę do apteki zakupić opakowanie w/w tabletek. Rzecz dzieje się w aptece przy hipermarkecie. Wchodzę, na szczęście nie ma kolejki za mną urocza Pani Moher [PM], a przy kasie Piekielna Farmaceutka [PF].
J - Dzień dobry, chciałabym zrealizować odpis z recepty.
PF - Dobry... - Bierze odpis i jakby ją prąd poraził- ale ja Ci tego nie sprzedam (przeszłyśmy na Ty... dobry znak).
J - Nie rozumiem dlaczego, jestem waszą stałą klientką i jakoś nigdy nie było problemu...
PF - ALE TO SĄ TABLETKI ANTYKONCEPCYJNE (chyba cały sklep usłyszał ten jazgot)... Jak się chcesz ru**ać to sobie męża gówniaro poszukaj (mam 21 lat ;))
PM - Ale ta Pani nie wygląda na małolatę, poza tym jak lekarz przepisał to chyba wie co robi...
PF- A Pani się nie odzywa i czeka na swoją kolej, poza tym kto to widział. To godzi w polskie rodziny, potem mało dzieci bla bla bla i tp...
J - Dobra starczy, kierownika proszę.
PF - Nie ma, na przerwie jest...
J - To ja poczekam, jak się Pani spieszy to proszę, bo mi chwilę zejdzie....
PM - Nie, proszę sobie kupować spokojnie.
Po 2 min zjawia się Pani Kierownik [PK]
PF - Pani kierownik, bo ona ma jakiś problem i blokuje kolejkę
PK - Dzień dobry słucham, jak mogę pomóc.
J - Dzień dobry, chciałam zrealizować odpis z recepty, który tu leży tylko pani pracownica upiera się, że nie może mi tego leku sprzedać.
PK - (bierze odpis i patrzy) w czym jest problem?
PF - No przecież to tabletki antykoncepcyjne... obrączki nie ma, a chce się ru**ać...
PK - Idź mi stąd na zaplecze rozpakuj towar (widzę, że chyba PK nie była zbyt zadowolona z argumentacji PF)... A ja panią zapraszam kasę obok, zaraz wydam lek (przynosi tabletki) I przeprszam za kłopot, po prostu koleżanka się uczy...

Piekielna_Apteka