Jak w kilku krokach się narobić, a nic nie zarobić (z perspektywą sporych strat) przez własną głupotę, inkompetencję, zacietrzewienie.
1) Posiadać firmę z branży budowlanej (działającą już kilka lat na rynku).
2) Przyjąć zlecenie od inwestora na wykonanie usługi zgodnie z projektem przy użyciu materiałów powierzonych przez inwestora.
3) Przeliczyć ilość i podpisać odbiór przekazanych materiałów (ilość zgodna z projektem + kilka % zapasu).
4) W trakcie realizacji zlecenia zgłosić inwestorowi, że zabrakło materiałów.
5) Iść w zaparte, że całość materiałów została położona.
Zgodnie z zapisem umowy w takiej sytuacji zostaje powołany rzeczoznawca, który ma określić czy ilość materiału położonego jest równa temu, który został odebrany (generalnie w sprawach spornych na linii inwestor-wykonawca miał być powoływany rzeczoznawca, by wydawać opinię po której stronie jest racja).
Rzeczoznawcy w liczbie dwóch określają jasno, że:
a) Ilość materiałów położonych wynosi 70% odebranych przez zleceniobiorcę.
b) To co jest wykonane nie jest zgodne z projektem.
c) Praca została wykonana niezgodnie ze sztuką i bardzo niechlujnie.
6) Wobec powyższej dictum acerbum dalej iść w zaparte, podważać kompetencje rzeczoznawców i ich obrażać (on ma gdzieś taką opinię, on już w "budowlance" robił jak te dwa małe ch**ki jeszcze w pieluchy s**ły), zarzucić im łapownictwo.
(Sprawa najprawdopodobniej skończy się pozwem, gdzie inwestor będzie świadkiem).
7) Kategorycznie odmówić zwrotu kosztu powołania rzeczoznawcy (zapis w podpisanej umowie), równie kategorycznie odmówić dokupienia brakującego materiału i dokończenia zlecenia.
8) Przyjść do inwestora po pieniądze za usługę, twierdząc, że to inwestor zerwał umowę i brak dokończenia wynika z jego winy - braku materiału (oczywiście w dalszym ciągu opinią rzeczoznawców to inwestor może się podetrzeć i jest cwaniakiem, złodziejem oraz lewakiem, który jego kosztem chce sobie dom postawić).
9) Po usłyszeniu odmowy grozić:
a) Sądem.
b) Pobiciem.
c) Spaleniem
d) Kontaktami z półświatkiem.
Sprawa zgłoszona na policję - małżonka inwestora przezornie jak pan zaczął się drzeć, zaczęła całe zajście nagrywać telefonem komórkowym.
Inwestor (osoba z bliskiej rodziny), odkąd zaczął budowę domu (czyli w ciągu jakiegoś roku) poważnie osiwiał, i zdążył już zapoznać znaczną część personelu miejscowego komisariatu.
1) Posiadać firmę z branży budowlanej (działającą już kilka lat na rynku).
2) Przyjąć zlecenie od inwestora na wykonanie usługi zgodnie z projektem przy użyciu materiałów powierzonych przez inwestora.
3) Przeliczyć ilość i podpisać odbiór przekazanych materiałów (ilość zgodna z projektem + kilka % zapasu).
4) W trakcie realizacji zlecenia zgłosić inwestorowi, że zabrakło materiałów.
5) Iść w zaparte, że całość materiałów została położona.
Zgodnie z zapisem umowy w takiej sytuacji zostaje powołany rzeczoznawca, który ma określić czy ilość materiału położonego jest równa temu, który został odebrany (generalnie w sprawach spornych na linii inwestor-wykonawca miał być powoływany rzeczoznawca, by wydawać opinię po której stronie jest racja).
Rzeczoznawcy w liczbie dwóch określają jasno, że:
a) Ilość materiałów położonych wynosi 70% odebranych przez zleceniobiorcę.
b) To co jest wykonane nie jest zgodne z projektem.
c) Praca została wykonana niezgodnie ze sztuką i bardzo niechlujnie.
6) Wobec powyższej dictum acerbum dalej iść w zaparte, podważać kompetencje rzeczoznawców i ich obrażać (on ma gdzieś taką opinię, on już w "budowlance" robił jak te dwa małe ch**ki jeszcze w pieluchy s**ły), zarzucić im łapownictwo.
(Sprawa najprawdopodobniej skończy się pozwem, gdzie inwestor będzie świadkiem).
7) Kategorycznie odmówić zwrotu kosztu powołania rzeczoznawcy (zapis w podpisanej umowie), równie kategorycznie odmówić dokupienia brakującego materiału i dokończenia zlecenia.
8) Przyjść do inwestora po pieniądze za usługę, twierdząc, że to inwestor zerwał umowę i brak dokończenia wynika z jego winy - braku materiału (oczywiście w dalszym ciągu opinią rzeczoznawców to inwestor może się podetrzeć i jest cwaniakiem, złodziejem oraz lewakiem, który jego kosztem chce sobie dom postawić).
9) Po usłyszeniu odmowy grozić:
a) Sądem.
b) Pobiciem.
c) Spaleniem
d) Kontaktami z półświatkiem.
Sprawa zgłoszona na policję - małżonka inwestora przezornie jak pan zaczął się drzeć, zaczęła całe zajście nagrywać telefonem komórkowym.
Inwestor (osoba z bliskiej rodziny), odkąd zaczął budowę domu (czyli w ciągu jakiegoś roku) poważnie osiwiał, i zdążył już zapoznać znaczną część personelu miejscowego komisariatu.
Budowa domu jednorodzinnego
Ocena:
489
(543)
Komentarze