Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62894

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako, że wiek już odpowiedni i szkoła skończona, czas podjąć pierwszą pracę i zarobić na siebie. Wszystko pięknie, perspektywa niezależności i wejścia w dorosłe życie.

Niestety moje przygody z poważną pracą na umowie szybko okazały się najbardziej piekielnym zderzeniem z rzeczywistością w moim życiu... A jak to było? To może od końca. Dramat w 3 aktach o zakończeniu umowy w firmie X ;)

Kończy się miesiąc październik, pracodawca dokłada co raz to nowych obowiązków, ale nic to - człowiek młody, ambitny i chce pokazać, że nie ma zadań niewykonalnych więc się zgadza i z uśmiechem na twarzy zabiera się za powierzone zadania.

Akt I
Umowa wygasa z początkiem listopada, nikt nie wykazuje większego zainteresowania tym faktem, ani nie informuje o chęci zakończenia współpracy, więc grzecznie czekam na koniec ostatniego dnia umowy, aby skonsultować się na jakich warunkach kontynuujemy współpracę. 30 minut przed regulaminowym końcem pracy dostaję informację, że spotkanie z "Szefem" odbędzie się za pół godziny. Ok, super, akurat zakończę dzień pracy i będzie czas aby porozmawiać. Po godzinie Szefa ani śladu. W międzyczasie zimno się zrobiło bo noc zapadła za oknem, ogrzewania ni widu ni słychu. No nic, czekam mimo bólu kręgosłupa, który od kilku tygodni uprzykrzał mi życie. Po kolejnych 30 min zjawia się szef i rozpoczyna się właściwa część akcji.

[Sz] No słuchaj, problemy w firmie są no i po konsultacji ze wspólnikiem to chyba nie będziemy przedłużać tej umowy.
[J] No dobrze, nie ma problemu, szkoda, że wcześniej nikt nie poinformował o takim obrocie spraw.
[Sz] Chyba, że chcesz kontynuować dalej za taką samą stawkę (Nadmienię, że umowa na okres próbny miała być "na próbę" za najniższą krajową).
[J] Aha, czyli do tego dążymy. W takim razie faktycznie nie ma sensu kontynuować naszej współpracy.

Sprawa według mnie jasna, nie pokrywają się nam oczekiwania więc nie ma problemu. Krótka dyskusja na temat zaległych należności tj. ekwiwalentu za niewykorzystany urlop oraz 2 dni wpisanych do grafiku, które nie zostały wypłacone wcześniej i wszystkie informacje zostały zapisane w zeszyciku.

Akt 2

Ze względu na kończącą się umowę, nie chciałem brać L4 wcześniej, ale skoro tak sytuacja się potoczyła, a plecy nadal nie nadawały się nawet jako podpora przy siadaniu, postanowiłem udać się do odpowiedniego lekarza i skonsultować w lokalnym ZUSie czy przysługują mi jakieś prawa. Po badaniu okazało się, że faktycznie nie jest za wesoło z kondycją kręgosłupa i po otrzymaniu zwolnienia lekarskiego odebrałem druk dla płatnika składek i zawiozłem czym prędzej do byłego pracodawcy (urlop chorobowy przysługuje do 2 tygodni od zakończenia stosunku pracy, ale w takim przypadku trzeba samemu dopilnować papierków).

Na wejściu przywitały mnie zdziwione i przestraszone oczy "szefa" który gdy tylko zobaczył formularz z ZUSu lekko pobladł i zapytał grzecznie czego jeszcze szukam w jego firmie. Aha, miło było, ale się skończyło :) Wyjaśniam w skrócie sytuację i nadmieniam, że wypełniony formularz służy tylko w celach informacyjnych dla ZUSu i jeżeli wszystkie składki były płacone nie ma się czego obawiać. Pożegnałem się wyznaczając termin odbioru świadectwa pracy i druku na początek tygodnia. "No, jasne, okej. Wszystko będzie. Idź."

Akt 3
W poniedziałek pomimo braku chęci i doskwierającemu kręgosłupowi zapakowałem się do samochodu i pojechałem do zakładu mojej byłej pracy. Na miejscu zastałem "Ważne sprawy" jakimi zajmował się szef i zostałem odesłany do sekretarki. Dostałem świadectwo pracy i po przeczytaniu i podpisaniu jego odbioru udałem się zapytać co z drukiem.

[J] Witam, wszystko fajnie i pięknie, mam świadectwo pracy ale gdzie mogę odebrać mój wypełniony druk?
[Sz] Żadnego druku ci nie wypełnię. Skonsultowałem się z kadrową i nie mam takiego obowiązku (!)
[J] Ależ oczywiście, że pan ma, jeżeli wystosuję do pana o to prośbę. Zrobiłem to 5 dni temu więc wyznaczony czas upłynął, proszę o druk.
[Sz] Nie ma go tutaj, zabrała go kadrowa i nie wypełnimy Ci go.
[J] Ale dlaczego? Ma Pan coś do ukrycia??
[Sz] Ja muszę mieć podstawę prawną, aby rozważyć jego wypełnienie.
[J] Ok, podjadę do ZUSu i przyniosę Panu podstawę prawną na piśmie, a teraz z racji tego, że jest 10 dzień miesiąca proszę o potwierdzenie przelewu pensji za ostatni miesiąc.
[Sz] No, nie ma jeszcze, to siądziemy, policzymy później i jak będzie gotowe to wyślemy.
[J] Nie, proszę pana. Miał pan 10 dni na przeliczenie i posiedzenie i wysłanie. Dziś to ja mam mieć to wszystko na koncie. I jeszcze kwestia zapisanych przez nas dni do wypłacenia jako ekwiwalent. Proszę gotówką.
[Sz] To też musimy przeliczyć jeszcze! Dostaniesz jak to będzie gotowe wszystko.
[J] Wracam za 15 min z ZUSu i widzę potwierdzenie przelewu oraz zaległą gotówkę.
[Sz] W ogóle jak śmiesz przychodzić tutaj i mieć żądania wobec mnie!? Ty nie spełniałeś do końca swoich obowiązków!
[J] Mam wymagania, bo pan ma obowiązki do spełnienia wobec mnie. A jakoś nigdy nie miał pan zastrzeżeń co do mojej pracy, więc teraz proszę nie wymyślać.

Wyszedłem wściekły z biura i po konsultacji z przemiłą panią w okienku otrzymałem drugi, pusty druk. W środku pani wskazała mi pogrubioną czcionką podstawę prawną oraz powiedziała, że w razie problemów mogę zgłosić to u niej i sprawą zajmie się sam ZUS.
Nic to, jadę do zakładu pracy po raz 2. Dostarczam "szefowi" druk, wskazuję palcem pogrubiony fragment i wyrażam niezadowolenie z faktu, iż nawet nie zajrzał do środka druku wcześniej. Pouczyłem go także, o możliwości zgłoszenia jego przypadku w okienku u przemiłej Pani i trochę spuścił z tonu. Na pytanie o pieniądze znowu się zaplątał i polecił przyjść w środę po wszystko.

Miałem szczerze dość tej przepychanki więc przystałem na te warunki. Dziś mamy wtorek, 11 listopada, a moje konto nadal świeci pustkami. Jutro wybieram się na kolejną rozmowę i z daleka czuję już jak to wszystko się skończy... A lekarstwa mam dalej tylko na recepcie.

Oczywiście to burzliwe rozstanie było kulminacją piekielności z ostatnich 3 miesięcy. Jeżeli moja historia do was trafi, niedługo pojawi się więcej smaczków z miejsca rządów pana "Szefa".

A tymczasem, życzcie mi powodzenia w walce jutro ;)

Praca praca...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 492 (592)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…