Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62924

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tematyka, z jaką jeszcze nie spotkałam się na Piekielnych, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

Szefostwo jakiś czas temu postanowiło niedaleko sklepu otworzyć gabinet weterynaryjny dla małych zwierząt z psim fryzjerem. Co do opcji nr 2 trafiło na mnie i koleżankę – kursy, praktyki, certyfikat i strzyże sobie SzynSzylka psiaki wg wzoru lub indywidualnych życzeń właściciela psa (a czasem kota). Klienci różni, ale z reguły właściciele wychodzą z uśmiechem i zadowoleni z efektów – ale dziś, chyba z racji dyżuru w 13-tego trafiła się Pani Piekielna.

Krótkie wyjaśnienie realiów:
- pies musi być uwiązany, by zapobiec wyrywaniu się i ewentualnemu skaleczeniu psa,
- pies ZAWSZE zachowuje się inaczej w obecności właściciela, co NIE ułatwia pracy z psem, więc nie bez powodu strzyżenie odbywa się w osobnym gabinecie a nie w poczekalni przy pańci,
- psi fryzjer może zwykłego kundelka obciąć tak, by wyglądał jak pies z wystawy i na odwrót, możliwe są również najwymyślniejsze fryzury, ale TYLKO pod warunkiem, że pozwala na to stan okrywy włosowej.

A teraz właściwa historia.
Nie każdy chce, by jego psa strzyc wg wzoru, więc jak zwykle przed zabraniem się do pracy wypytuję się o szczegóły i powtarzam 2 razy, by mieć pewność, jak psiaka obciąć. Jedno z pytań:
Ja - Czy zostawiamy falbankę?
PP- Nie, brzuszek na łyso.

Klientka wyszła do poczekalni, a ja wzięłam się do pracy. Po paru minutach klientka wraca do gabinetu, a pies na widok pańci zaczyna się wyrywać.

PP – Falbankę pani obcięła?
Ja – Przecież powiedziała pani, że brzuszek na łyso.
PP – No ale falbanka miała zostać!
Ja – Przepraszam, widocznie się nie zrozumiałyśmy.
PP – No trudno, stało się.

No nic, strzygę dalej. Z czystej uprzejmości nie wyganiam babki, która co chwilę zagląda do gabinetu, co wywołuje ataki szału u psa, który myśli, że zaraz go zabierze. Co jest do przewidzenia - szarpanina wywołuje efekt psa ciągnącego na smyczy, czyli po prostu zaczyna charczeć. Podczas dalszej pracy okazało się też, że psiak ma kilka miejsc na łapach, na których włos jest przerzedzony, co miejscami dało efekt nadmiernego wycięcia sierści. Sprawdzałam dokładnie, czy to ja czegoś nie zepsułam, ale przerzedzenia pojawiły się w miejscach do których jeszcze nie doszłam, więc raczej nie mogłam zepsuć. Zostało mi jedynie przycinanie i układanie w taki sposób, by jak najwięcej tych przerzedzeń ukryć, jednocześnie nie skracając włosa, którego i tak było niewiele - najdłuższe włosy na psie miały max 3 cm, więc i tak niewielkie pole do popisu.

PP – (znowu weszła ku wariacjom psa) No brzuch ok., ale na nogach czemu pani falbanki nie zostawiła?
Ja – Przecież zostawiłam i (uprzedzając jej kolejne pytanie) nie skracałam nic, tylko wyrównałam te i tak krótkie włoski.

Nie zdążyłam skończyć strzyc, kiedy kobieta zaczęła zdejmować pętlę z szyi psa. Stwierdziła, że wystarczy stresu zwierzaka.

Wkrótce zadzwoniła do koleżanki z recepcji z żalem, przez co dowiedziałam się, że jestem niekompetentna, bo:
- nie umiem obsługiwać sprzętu bo walczyłam z maszynką – nie mogłam założyć ostrza, bo okazało się, że technik dzień wcześniej używał mojej maszynki do ostrzyżenia kotki przed operacją i jakoś zablokował mi uchwyt na ostrze – to było pierwsze strzyżenie od tamtej operacji więc wcześniej nie wiedziałam, że coś popsuł - co wyjaśniłam kobiecie podczas jej naprawiania (ale chyba do niej nie dotarło).
- nie radzę sobie ze zwierzakiem – obchodzę się ze zwierzakami delikatnie, choć tylko głupi myśli, że każdy pies stoi spokojnie, pozwala manewrować przy każdej części ciała różnymi narzędziami i nie wierci się. A czy jakbym użył siły albo szarpnęła psa zabierającego łapę to z kolei powiedziałaby, że nie mam podejścia albo się znęcam?
- pies dusi się na pętli – dopóki nie wchodziła to stał spokojnie i się nie szarpał to się nie dusił.
- pies był obcięty nierówno – żeby nie się nie powtarzać, patrz akapit o plackach rzadkiej sierści.

Dla porównania właściciel drugiego strzyżonego dziś psiaka jasno umiał określić swoje wymagania – nie dopowiadał niektórych szczegółów wyłącznie w myślach licząc, że jestem jasnowidzem, ani nie wymagał by z 3 cm włosów wyczarować falbanę do podłogi. Można? Można! I dodam, że psiak był jednym z najgrzeczniejszych na moim stole.

psi fryzjer

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 358 (464)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…