Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62941

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak chyba każdy wie, co jakiś czas w blokach wymieniane są wodomierze. Tak było też w tym roku na moim osiedlu.
Pewnego dnia przyszedł pan z firmy (której nazwę podaję celowo) METRONA w wyżej wymienionym celu. Wodomierze zmienił, dał mojej mamie do podpisu protokół i wręcz "rozkazał": podpisać bo mnie się spieszy. Mama niewiele myśląc podpisała, pożegnała pana i zamknęła za nim drzwi. Tu historia mogłaby się zakończyć pomyślnie, jednak wtedy nie opisywałabym jej tutaj.

Po jakimś czasie (nie pamiętam dokładnie, ale około dwóch miesięcy) przychodzi rozliczenie za wodę ciepłą na kwotę około 6000zł (serio, sześć tysięcy za wodę?). Moja mama w ciężkim szoku, ja również. No okej, mieszkamy we czwórkę, każdy lubi się długo kąpać, ale zwykle było to 200, może max 300zł i już wtedy wydawało się trochę za dużo. Po tym rozliczeniu mama pędem leci do spółdzielni wyjaśnić sytuację. Tam powiedziano jej, że tak wychodzi i koniec. Mama w spółdzielni była kilkakrotnie, ale panie zbywały ją głupimi wymówkami. Rodzicielka moja nie da sobie w kaszę dmuchać, więc udała się do prezesa. A pan prezes co na to? "Na pewno ze spłuczki w toalecie cieknie". Mama w pierwszej chwili pomyślała, że faktycznie może tak być, po czym uświadomiła sobie, że przecież to ciepła woda! I w tym momencie też przypomniała sobie o wymianie liczników. Mówi więc prezesowi, że może źle spisane czy coś. Na to prezes żeby się kontaktować z Metroną.

Po przyjściu do domu mama od razu łapie za słuchawkę i dzwoni do metrony. Od nich dowiedziała się, że pan, który wodomierze wymieniał miał obowiązek je zostawić (a zabrał je ze sobą)i podpisując protokół potwierdziła, że zostały one w naszym mieszkaniu. (Fakt, niedopatrzenie mojej mamy) Bez owych wodomierzy sprawy wyjaśnić nie można, ponieważ na nich był ówczesny stan wodomierzy, od którego zależy ilość zużycia. Mama wytłumaczyła, że nie wiedziała, że nigdy nikt nie zostawiał wodomierzy itd. Na to pan z metrony powiedział jej, że "pewnie wzięła pieniądze za to, że oddała te wodomierze" (a są one dość drogie) i że "i tak na tym pewnie zarobiła".

Mama się zdenerwowała (co mnie wcale nie dziwi) i już smaruje pismo do metrony z opisem przebiegu całego procesu wymiany wodomierzy i cytatem rozkazu pana wymieniającego.

Czekając na odpowiedź kontaktowała się jeszcze ze spółdzielnią, która uznała, że im się to zgadza ze zużyciem całego bloku, więc na pewno jest to prawidłowe zużycie. (No może o czymś nie wiem, ale basenu w mieszkaniu nie posiadamy, a już na pewno nie zużywamy tyle wody, żeby zalać całe nasze mieszkanie po sam sufit + połowę mieszkania sąsiadki).

Pewnego dnia, po naprawdę długim czasie oczekiwania (ok 3 miesiące), mama dostała telefon ze spółdzielni, że metrona zgodziła się pokryć połowę kwoty.
[Zapomniałam dodać, że w piśmie do metrony mama postraszyła ich, że takie praktyki jak zabieranie wodomierzy przez pracowników są nielegalne. Tego zaś dowiedziała się od prawnika, bo uznała, że musi się kogoś poradzić. 6tys zł piechotą nie chodzi...]
I że trzeba przyjść podpisać oświadczenie. Na pytanie mojej mamy "co z drugą połową?" pani odpowiedziała, że nie wie. Mama oświadczenia nie podpisała, więc po miesiącu, już prosto od metrony, przyszło pismo, że Metrona proponuje ugodę: zapłaci połowę kwoty, a drugą połowę ma zapłacić moja mama.

Historia nadal nie ma końca, gdyż moja mama nie zgadza się zapłacić blisko 3000zł za wodę, której nie zużyła.
Czy ktoś z Was był może w podobnej sytuacji i wie, co można zrobić, aby rozwiązać tą sytuację pomyślnie dla nas? Takie zużycie wody jest nierealne w ciągu 2 miesięcy, ale ani metrona ani spółdzielnia tego nie rozumieją..

Metrona Polska sp. z.o.o

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 301 (431)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…