Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62982

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam.
Jestem nowa na piekielnych, więc proszę o wyrozumiałość.

Czytając opowieść elde #12718 przyszła mi do głowy historia, która dotkneła mnie osobiście.

Sama posiadam w domu "psa mordercę", amstafa, waga wyjśćiowa 45 kilo.Odpowiednim dla niego przeciwnikiem są komary bo muchy to już za wysoka liga, jest totalna przylepą kocha dzieci i posłuszny jest jak nikt ( żeby mąż chociaż w połowie się tak słuchał ehh.. ) Ale do rzeczy,mieszkam sobie na osiedlu domków jednorodzinnych otoczonych lasem. Pewnego dnia wybrałam się z moją kluską na spacer do tegoż lasu( pies na smyczy, niestety bez kagańca ponieważ te metalowe nie pasują a skórzane maja dość krótki żywot) i gdy już wracałam do domu zaatakował nas owczarek niemiecki.Właściwie to bardziej mnie niż psa.Wyskoczył z krzaków na ścieżkę i od razu rzucił mi się do nógi robiąc mi w niej nie małą, krwawiącą dziurę, co najgorsze wcale nie chciał na tym poprzestać.Próbowałam go odepchnąć jedna ręką w drugiej trzymałam mojego pimpka za obrożę. Niestety owczarek nie odpuszczał a ja już nieźle przerażona zmuszona byłam odpiąć psa ze smyczy (takiej policyjnej , naciskasz jeden guzik i w ręce zostaje ci smycz razem z obrożą)i wtedy się zaczeło. Mój Amstaf rzucił się na owczarka i jakby ćwiczył to latami w sekundzie dopadł się do gardła atakującego i tak pozostał. Ja zebrałam się w tym czasie do pozycji pionowej. Owczarek leżał na ziemi i skomlał, zawołałam swojego psa do nogi, ten puścił owczarka, który natychmiast uciekł. Zapiełam psa i kulejąc udałam się do wyjścia z lasu. Po chwili gdy stałam już na drodze obok domów, z lasu ponownie wybiegł owczarek tym razem z właścicielką. Podeszłam do niej i opowiedziałam całą sytuacje. Dziewczynka spuśćiła głowę powiedziała żebym rozmawiała z rodzicami będą wieczorem w domu. Ja udałam sie z mężem do szpitala na szycie.

Wieczorem udaliśmy sie do domu właścicielki owczarka a tam okazało się, że to mój pies jest agresywny, pogryzł owczarka, który jest psem szkolonym i oni musieli wydać na wetrynarza(ząbki amstafa wbiły sie dość solidnie). Na argumenty iż to ich pies pogryzł mi nogę byłi głusi. A na pytanie dlaczego pies nie był na smyczy padło coś w stylu że to pies szkolony, wystawowy i ogólnie ideał. Z dalszej części spotkania wynikło, że jak bedziemy sie wydzierać to oni zgłosza sprawe na policję i uśpią nam tego kundla bo on napewno kogoś, kiedyś zagryzie.
Ja miałam juz dośc całego zajścia, poprosiłam właściciela o książeczke szczepień owczarka i po sprawdzeniu czy wszystko w porządku udałam się do domu.

Finał można nazwać happy endem, ponieważ teraz wszyscy w lesie schodzą z drogi przed moim psem mordercą i pogromca komarów :)

Leśne osiedle w kraju zwanym Polska

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (80)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…