Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63025

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako że za niedługo zmieniam status społeczny z bezrobotnego na osobę pracującą, muszę przedstawić wam jak są robione statystyki w Powiatowych Urzędach Pracy (nie wiem czy we wszystkich, ale w moim miejscowym tak się robi).

Ogólnie jestem świeżo upieczonym inżynierem górnictwa, lecz na pracę w tym zawodzie muszę poczekać do nowego roku (kopalnie nie przyjmują, a firmy podwykonawcze czekają na przetargi, a aktualnie stanowiska wszystkie obsadzone). Zatem szukam pracy w zawodzie wyuczonym wcześniej a mianowicie, jako technik informatyk. A jak wiadomo, jeść coś trzeba (mimo że jestem na garnuszku matuli – ciężko się żyje mając mieszkanie i auto na utrzymaniu, opłacając wszystko z jednej matczynej renty i drobnych zleceń).

Zatem szukając pracy czy to w zawodzie związanym z skończeniem studiów jak i ukończenia technikum niczego nie ukrywałem. W CV wpisane studia jak i dwie jednomiesięczne praktyki, które robiłem podczas swojego kształcenia. O sytuacjach związanych z górnictwem pisać tutaj nie będę. Lecz chodzi głównie o pracę w zawodzie Informatyka. Wożąc/wysyłając swój życiorys zostałem zaproszony na niejedną rozmowę, lecz większość kończyła się słowami: „Pan górnicze studia skończył a pracy szuka w zawodzie informatyka? Pewnie jak kopalnie zadzwonią to od razu Pan ucieknie od nas” – co pewnie i tak by było.

Po kolejnych tygodniach szukania, chociaż pracy w jakimkolwiek zawodzie, uznałem, że zataję praktyki jak i studia. Kilka CV rozniesionych, w końcu znalazłem jedno ogłoszenie, które było już kilka razy odgrzewane na większości portali internetowych – informacje w ogłoszeniu, że kontakt poprzez e-mail. Mail z CV wysłany, po kilku dniach telefon czy jestem zainteresowany pracą, oczywiście potwierdziłem, przez co zostałem poinformowany, że na mailu mam wiadomość z testem w celu sprawdzenia moich umiejętności. Test zrobiony, wysłany, w odpowiedzi otrzymałem zaproszenie na rozmowę na dzień następny. Rozmowa przebiegła pomyślnie, wędruję z uśmiechem do domu i otrzymuje maila (Internet w telefonie itp.), w którym przyszły Pracodawca prosi jeszcze o wykonanie jednego zadania.

Wróciwszy do domu zadanie wykonałem "rzetelnie i fachowo" i dostałem instrukcje, aby zjawić się za 2 dni po skierowanie na badania i aby dostarczyć swoje dokumenty. Lecz dzień przed owym terminem, musiałem zgłosić się do Państwowego Urzędu Pracy w celu złożenia podpisu, aby nie stracić ubezpieczenia (jak bym miał pozostać dalej bezrobotnym).
Wizyta w PUP’ie – o dziwo brak kolejek, wchodzę od razu do pokoju, do którego przypisane jest moje nazwisko. Wywiązuje się dialog z panią [U] urzędniczką.

[Ja]: Dzień dobry, miałem się dzisiaj stawić na wizytę w celu złożenia podpisu.
[U]: Nazwisko poproszę.
[Ja]: MuniTalp

/chwilę szukania, wyciągnięcie mojej teczki/.

[U]: Czy przeglądał pan oferty pracy?
[Ja]: Przeglądam już od kilku miesięcy, ale już może nie będzie potrzeby, ponieważ za kilka dni będę już zatrudniony. Chciałbym się zapytać, co będę musiał zrobić po podpisaniu umowy z przyszłym pracodawcą?
[U]: Do 7 dni po podpisaniu umowy musi pan zgłosić się z umową do nas, wtedy wyrejestrujemy pana itp.. A mogę zapytać, kto Pana planuje zatrudnić?
[Ja]: Firma „zxc”, nawet jest tutaj na liście ofert pracy.

/Wskazuję na listę aktualnych ofert, która leży przede mną, Urzędniczka sprawdza i widzi, że ogłoszenie jeszcze wisi w ich systemie i zaczyna dalszy dialog/.

[U]: To ja Panu dam skierowanie i pracodawca Panu je wypisze i przyniesie je razem z umową.
[Ja]: Że co? To ja szukam, jeżdżę, roznoszę i bóg wie, co robię, aby chwycić się jakiejkolwiek roboty związanej z moim wykształceniem. Oferty na Państwa stronie nie widziałem, i jeszcze znalezienie dla mnie pracy przypiszą sobie Państwo? Nie, nie wezmę tego skierowania, ponieważ mając ofertę dla osoby, która spełnia wszystkie warunki, których oczekuje pracodawca to powinniście taką osobę poinformować i automatycznie skierować do tego pracodawcy lub skierować pracodawcę do potencjalnego pracownika. A tu /zerkając w listę ofert/ widzę, że ogłoszenie wisi już półtora miesiąca i nic o nim nie wiem, a wizytę mam co miesiąc? O nie tak się bawić nie będziemy. Proszę dać tą listę do podpisu i wskazać następny termin, na który mam się zgłosić.
/Urzędniczka wypisała termin na „za tydzień”, podpisałem się i wyszedłem/.

Piekielny może byłem ja, ale nienawidzę jak ktoś próbuje moje starania przypisać sobie.

W komentarzach napiszecie, że taki ze mnie informatyk, co sobie prywatnych zleceń nie weźmie, akurat biorę, co się da, od re-instalacji systemów, tworzenie drobnych stron (bardziej wizytówek), odzysk danych, po składanie/modernizowanie zestawów komputerowych. Ale na zleceniach emerytury nie zrobię, a własnej firmy trochę boję się otworzyć. A po to zrobiłem studia, ponieważ po części mój zapał w informatyce się wypalił i nie chcę wiązać się na stałe z tym zawodem.

Piekielny Urząd Pracy - PUP

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 414 (472)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…