Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63131

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam swojego czasu na słuchawce. Pracowałam to dużo powiedziane, bo pensja była śmieszna. Za to była to ta „fajniejsza” słuchawka (według wielu ludzi, notujących w swoim życiorysie niechlubny epizod pracy w call-center). Niby fajniejsza, bo tylko do obsługi połączeń przychodzących. Czyli – nie ty wydzwaniasz jak oszołom, wciskając ludziom nieopłacalne pakiety, tylko oni dzwonią do ciebie. Super cool, no stress.

A teraz włączmy na chwilę logikę.
Jeżeli dzwonisz do pana Kowalskiego z idiotyczną ofertą numer 8, on może być:
- wku.wiony (prawdopodobnie)
- zniecierpliwiony
- obojętny
- zaciekawiony (taa, jasne, w to wierzą tylko team leaderzy, którzy nota bene w większości zachowują się, jakby jechali trochę za grubo ze stymulantami).

No w każdym razie jest trochę tych opcji. Wiem, bo na tej „złej” słuchawce też pracowałam.
Za to mam pytanie, moi mili. Co może czuć człowiek, który z WŁASNEJ WOLI znalazł (często nie jest to proste, celowy zabieg firm) numer do naszego biura, wysłuchał 20 minut pie.dolonego brzdąkania, już trzy razy źle powciskał numery przekierowywania, i wreszcie się dodzwonił. Do mnie.

Czy myślicie, że on dzwoni, żeby zapytać mnie o najnowszą promocję?
Żeby dokupić jakiś pakiecik?
Nie. On dzwoni (9/10 przypadków) Z MORDĄ.
Nie po to, żeby podziękować za rzetelne usługi. On dzwoni nas ZGNOIĆ.

Piszę „on” ponieważ obsługiwałam niemal wyłącznie firmy, a w nich z reguły stanowisko upoważniające do kontaktów z nami zajmowali mężczyźni. Piszę „z reguły” żeby jakaś tutejsza feministka nie rzuciła się na mnie z pazurami.

Tak, tak, kontaktowałam się najczęściej z panami o dość znaczących pozycjach zawodowych, od których można by wymagać jakiejś tam dozy kultury. Otóż nie.

Nie zliczę dosłownej powodzi bluzgów, inicjowanej z reguły po kilkudziesięciu sekundach pozornie spokojnej rozmowy. „Zasada pierwszej ku.wy” (przedstawiona mi tuż po „awansowaniu” na przychodzące) sprawdzała się nieźle, ponieważ po pierwszej pani lekkich obyczajów zazwyczaj nie było już co z rozmowy ratować. Kolejne podążały za nią truchtem, ja zastanawiałam się czy właśnie niechcący nie przyprawiam faceta o zawał z wściekłości, a absurd gonił absurd.

Zapadł mi jednak w pamięć jeden gentleman, także postaram się w miarę rzetelnie przytoczyć naszą rozmowę.

[J] Dzień dobry, biuro blablabla, pani blablabla, co mogę dla pana zrobić?
[Facet] Dzień dobry (nie brzmiało to szczerze). Blabla z firmy blabla. (Nieistotne szczegóły pozwalające mi ustalić, o jakiego abonenta chodzi). Dzwonię do pani w takiej sprawie, że zablokowaliście nam połączenia wychodzące.
[J] Dobrze, już to sprawdzam, momencik proszę.
[F] (Nie czekając momenciku) Tak mówi głos w telefonie. Że zablokowaliście nam połączenia.
[J] Rozumiem, chwilkę proszę.
[F] WSZYSTKIM pracownikom w waszej sieci. Mi też, od żony dzwonię.

W tym momencie zdołałam się już zorientować, że drodzy państwo od początku naszej „współpracy” wykazują tendencję do płacenia nam raczej niechętnie, po terminie i kilkukrotnym upomnieniu, zaś od dłuższego czasu nie zarejestrowaliśmy od nich ani złotówki wpływu. Po zwyczajowym czasie przypominania o zaległych płatnościach, i okresie „wiary na słowo” podczas którego to winni uiścić należność, telefony (sporo) zostały odcięte. Wszystko jasne. Nie dla pana. I teraz wypływamy na morze absurdu.

[J] Wszystko rozumiem, jednak z tego co widzę faktury nie zostały opłacone, wielokrotnie próbowaliśmy nawiązać kontakt...
[F] Czy pani (jeszcze pani) nie słucha? NIE DA SIĘ DZWONIĆ, KOMUNIKOWAĆ W OBRĘBIE FIRMY. (chwila przerwy na nabranie oddechu) NIE MA MIĘDZY NAMI KOMUNIKACJI (wszystko wywrzeszczane tak głośno, że prawie poczułam kropelki śliny na twarzy).
[J] W zupełności pana rozumiem, jednak nie jestem w stanie z powrotem aktywować usług jeżeli...
[F] JE.ANA KRETYNKO!!! MÓWIĘ DO CIEBIE, ŻE NIE MA ŁĄCZNOŚCI (serio, składał tak dramatyczne zdania, jakby tonęli z mojej winy w łodzi podwodnej). JAK MA NIBY FUNKCJONOWAĆ JE.ANA FIRMA, JAK WY CHCECIE DOSTAĆ WPŁATĘ...
[J] Proszę pana, proszę się uspokoić...
[F] NIE (serio, „NIE”). PANI MNIE SŁUCHA. JAK JA MAM ZAPŁACIĆ, JAK W TYM MOMENCIE Z WASZEJ PIE.DOLONEJ WINY FIRMA NIE DZIAŁA? SŁUCHA? NIE DZIAŁA!

Przyznam, że chwilowo mnie zatkało, ale dalej próbowałam po dobroci (To, że jakiś klient przeklina i można go spokojnie rozłączyć, to taka mała fikcja niedotycząca działu obsługi „szych”).

[J] Proszę pana, jeżeli pańska firma zobowiązała się umową do pokrywania należności za...
[F] ZAMKNIJ SIĘ. JA WAS POZWĘ. SŁYSZYSZ MNIE? PRZEZ WAS, TAK, WAS (!!!) MOJA FIRMA JEST SPARALIŻOWANA. SŁYSZYSZ IDIOTKO?! (w tle, do kogoś, trochę ciszej – tłumaczę debilce, że jak mamy ku.wa się z tymi opłatami teraz pie.dolić, jak przez nich mamy tu taki je.any armagedon, że głowa mała).
[J] Powtórzę panu po raz ostatni, że...
[F] (o dziwo, już spokojnie, ze zniechęceniem) No nie rozumie no, idiotka pie.dolona... Włącz mi usługi, to za dwa dni dostaniecie przelew... Nie włączysz to ch.ja dostaniecie... No mówię, jak do psa, a ta ku.wa nie rozumie... Łącz mnie z kierownikiem.

Z pewną radością połączyłam pana wyżej, z przekory zaznaczając w skrypcie powód przekierowania jako „jakoś połączenia uniemożliwiająca porozumienie się z klientem”, chociaż to nie jakość zawiodła, a klient. Ale faktycznie żadne porozumienie nie miało miejsca.

Do dzisiaj nie jestem w stanie wyjść z podziwu nad tym jak dorosły, poważny facet, prezes firmy (bez wdawania się w szczegóły) w 100% zależnej od telefonii, może nie rozumieć jak działa UMOWA podpisana z inną firmą. I faktu, że jeżeli za jakieś usługi się nie płaci, zostanie się od nich odciętym. Nie wiem no, moja logika nie pokryła się z pana logiką. A „pracy” w call-center nie życzę najgorszemu wrogowi, i wszystkich Was, którzy z musu tam trwacie, serdecznie pozdrawiam.

call_center

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 395 (497)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…