Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63306

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem mamą i staram się zajmować synem najlepiej jak potrafię. Jednak czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie chcą być najmądrzejsi albo tylko wyprowadzić mnie z równowagi. Przedstawię sytuacje, które najbardziej mnie irytują.

1. "Ciocia/wujek dobra rada".
Kiedy jeszcze syn jeździł w wózku, zdarzało mu się zapłakać, najczęściej z nudów lub ze zmęczenia. Wtedy pędziłam do domu na złamanie karku. Kiedy zatrzymywałam się żeby np. poprawić dziecko w wózku czy na przejściu, pojawiała się osoba wszystko wiedząca: "a może boli go brzuszek/jest głodny/ma mokrą pieluszkę?" itp. Na początku odpowiadałam tylko "nie", później, że rozróżniam płacz swojego dziecka.

2. Macanie
Syn ma specyficzne włosy, którymi ludzie się zachwycają. To jest akurat miłe. Są osoby, które pytają czy mogą dotknąć. Odpowiadam, że nie, bo syn się denerwuje. Są też tacy, którzy nie pytają, ich ręka ląduje na głowie syna, a on w krzyk. Nastaje wielkie zdziwienie, że dziecko tak zareagowało. Nawet nie dyskutuję.

3. "Brzydki"
Uważam, że każdy, nawet dziecko dorasta sam do pewnych sytuacji. Mój syn nie dojrzał jeszcze do tego, by porzucić smoczek. Podchodzi zazwyczaj pani i mówi: "Monio be!". Co?! To jest smoczek i może być niedobry, a moje dziecko to nie debil tylko człowiek. "Jesteś brzydki z tym smoczkiem". W takim przypadku odpowiadam, że skoro jest brzydki, to można na niego nie patrzeć.

Te sytuacje powtarzają się w kółko, a ja nie mam siły wdawać się w dyskusję z takimi osobami. Przed każdym spacerem modlę się, żeby nie spotkać nikogo, kto będzie chciał wychowywać moje dziecko za mnie.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (340)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…