Pracuję w punkcie przyjmowania płatności.
[K]lientce zabrakło pieniędzy na zapłacenie wszystkich rachunków, suma wynosiła 1030zł, a klientka miała przy sobie 900zł. Nie bardzo chciała odjąć jakiś rachunek, wycofać wszystkich i wrócić z odpowiednią kwotą też nie, zatem rzecze do mnie w te słowa:
K: To pani przyjmie tak jak jest teraz, a ja pani te 130 zł w przyszłym miesiącu jak z rachunkami przyjdę doniosę.
Trochę mnie zatkało, czasami klientowi zabraknie kilku groszy i wtedy nie robię problemu z doniesieniem (choć nikt nie proponował nigdy tak długiego terminu zwrotu) ale 130zł to trochę przesada.
Ja: Niestety nie ma takiej możliwości, nie mogę sobie pozwolić na tak duży brak w kasie ani na wyłożenie pieniędzy z własnej kieszeni.
Klientce moja odpowiedź nie przypadła chyba do gustu. Przewróciła oczami i zaczęła mnie objeżdżać.
K: O matko, no wielki problem robi, przecież doniosę! Baba nieużyta, wielkie mi halo, bo mi zabrakło!
Zabrała swoje rachunki, rzuciła, że więcej tu nie przyjdzie i poszła. Wróciła oczywiście następnego dnia z pełną potrzebną kwotą i wbitym we mnie złowrogim spojrzeniem.
Ciekawe czy doniosłaby te pieniądze gdybym się zgodziła?
[K]lientce zabrakło pieniędzy na zapłacenie wszystkich rachunków, suma wynosiła 1030zł, a klientka miała przy sobie 900zł. Nie bardzo chciała odjąć jakiś rachunek, wycofać wszystkich i wrócić z odpowiednią kwotą też nie, zatem rzecze do mnie w te słowa:
K: To pani przyjmie tak jak jest teraz, a ja pani te 130 zł w przyszłym miesiącu jak z rachunkami przyjdę doniosę.
Trochę mnie zatkało, czasami klientowi zabraknie kilku groszy i wtedy nie robię problemu z doniesieniem (choć nikt nie proponował nigdy tak długiego terminu zwrotu) ale 130zł to trochę przesada.
Ja: Niestety nie ma takiej możliwości, nie mogę sobie pozwolić na tak duży brak w kasie ani na wyłożenie pieniędzy z własnej kieszeni.
Klientce moja odpowiedź nie przypadła chyba do gustu. Przewróciła oczami i zaczęła mnie objeżdżać.
K: O matko, no wielki problem robi, przecież doniosę! Baba nieużyta, wielkie mi halo, bo mi zabrakło!
Zabrała swoje rachunki, rzuciła, że więcej tu nie przyjdzie i poszła. Wróciła oczywiście następnego dnia z pełną potrzebną kwotą i wbitym we mnie złowrogim spojrzeniem.
Ciekawe czy doniosłaby te pieniądze gdybym się zgodziła?
sklepy
Ocena:
688
(734)
Komentarze