Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63461

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jeżdżę konno. Miałam (nie)przyjemność pracować w pewnej stajni. O ile trenerka, z którą tam jeździłam była świetna, o tyle instruktorka prowadząca jazdy dla dzieci miała niezbyt równo pod sufitem. Kilka sytuacji:

Zdarza się czasem, że koń okuleje. Nie może wtedy chodzić pod siodłem. Często okulenie nie jest winą jeźdźca np. koń się przewróci, podbije, źle stąpnie. Tak właśnie stało się jednej dziewczynce - koń się potknął, noga mu odjechała i okulał. Myślicie, ze instruktorka powiedziała, że nic się nie stało i dokończyła jazdę na innym koniu? Nie. Zaczęła się drzeć : "No i kur**a koń kuleje! Co wy sobie kuź**a myślicie! Że co kur**a nie mój koń to mogę go rozpie***dolić?! Będziesz mi kur**a płaciła za leczenie!". Przerażone dziecko wydukało tylko "Ja nie chciałam...". Na co baba : " Wy zawsze kur**a nie chcecie! Hu**j mnie to obchodzi! Nie będziesz kur**a mi tu koni psuła!" Dodam, że dziecko maksymalnie 8 lat...

W tej stajni nie wiązano koni. W ogóle. Było to głupotą, bo konie łaziły gdzie chciały, ciągały za sobą dzieci i uciekały na pola. Jeden koń szczególnie. Dziewczynka czyściła go właśnie przed stajnią, a instruktorka trzymała. Gdy przyszła pora na siodłanie dziecko nie dało rady tego zrobić, na co instruktorka : "Ja to zrobię, a ty załóż kask i weź bacik". Gdy dziewczynka się ubierała koń wykorzystał okazję i uciekł. Instruktorka na to "Ja pier**ole mówiłam trzymaj go! Teraz go kuź**a przyprowadzisz! Jazda!" Gdy dziecko wróciło z koniem instruktorka wyrwała jej wodze i zaczęła szarpać konia z całej siły ze słowami: "Przez ciebie muszę go ukarać, bo go nie pilnowałaś!"

Bluzganie na jeździe, poniżanie, krzyczenie, wyżywanie się na dziecku było normalne. Gdy ktoś spadał zamiast pytania, "czy wszystko OK?" były wrzaski i obelgi. Słowa "boje się" czy "nie potrafię" absolutnie nie docierały. Instruktorka przez większość jazdy olewała jeźdźca rzucając tylko "kłusem" albo "zmiana kierunku". Po jeździe często komentowała do pracowników coś w stylu "Ale ona jest tłusta, boże!" czy "Widzieliście, jak ona wygląda?". Zawsze, jeśli było kilka osób w grupie wybierała jedną i cały czas jej dogadywała. W stylu "Co ty niedorozwinięta jesteś?", "Może powinnaś najpierw trochę schudnąć grubasku?".

Co do zajmowania się końmi, to krzyczenie na nie, bicie ich wszystkim co popadnie m.in. czaprakami, wiązaniami, szczotkami, obcęgami (!!!) było zupełnie normalne. W boksie znajdowały się niedopałki, kapsle, puszki, folia i inne dziwniejsze rzeczy. Konie raniły się o gwoździe, chodził bez podkowy, obcierały od siodła. I instruktorka dalej brała je na jazdy...

Wyniosłam się stamtąd kiedy po kilkumiesięcznej przerwie patrzyłam na jeżdżącego konia, który kulał tak bardzo, że właściwie ledwo chodził i prawie nie używał jednej nogi. Gdy zwróciłam jej uwagę odpowiedziała "On tak ma, po cholerę się czepiasz, widzisz, ze idzie!". Zaraz po tym nastąpiło coś, co sprawiło że pakowałam się w biegu... Mój koń miał wyraźne ślady bicia na grzbiecie. Zapytałam się instruktorki za co, ona na to "Prawie mnie kopnął, hu**j jeden, jak chciałam go wylonżować". Mój koń panicznie boi się bata po pewnej przygodzie z młodości... Reaguje na niego nie inaczej niż agresją i kopaniem, o czym mówiłam wszystkim. Sama lonżuję go bez bata, bo na jego widok, i przede wszystkim dźwięk naprawdę może zrobić krzywdę...

Nie wiem, czy to ja jestem nienormalna, czy świat wokół mnie?

jeździectwo stajnia instruktorka

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 272 (452)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…