Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63603

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez pewien czas pracowałem na portierni w przychodni. Dziś będzie o zmęczonym lekarzu.

W portierni są klucze od wszystkich pomieszczeń w przychodni, także od toalet. Te zamykane są zarówno dla personelu, jak i dla pacjentów (o tym na końcu). Jeden z lekarzy przychodzi po klucz i dość długo nie wraca.

Minęło jakoś pół godziny, zacząłem się zastanawiać czy po prostu gdzieś przeoczyłem i wrócił do gabinetu nie oddając klucza, czy wciąż jest w toalecie (a w takim wypadku czy nic mu się nie stało). Akurat pracy było dość sporo, ciągłe telefony, więc na chwilę o tym zapomniałem.

Do czasu. Przyszedł jeden z pacjentów z pytaniem czy nie wiem co się dzieje z neurologiem, który między przyjmowaniem kolejnych pacjentów wyszedł z gabinetu. Na górze kilkanaście osób, a lekarz zaginął w akcji.

Obiecałem, że zaraz się dowiem (przecież nie powiem, że zniknął w toalecie). Akurat przechodziła jedna z [R]ejestratorek i gdy pacjent wrócił na górę, zaczęła się śmiać.

R: Pewnie znowu urządził sobie drzemkę.
J: Znowu?
R: No, kiedyś to go godzinę budziliśmy chyba, to nie pierwszy raz.

No cóż, poszedłem, zacząłem dobijać się do drzwi, wstał i wyszedł. Wszystkich pacjentów nie przyjął na pewno, bo z pół godziny później... poszedł sobie do domu. Jakoś z półtorej godziny przed czasem, przyjmując generalnie przez cztery godziny trzy razy w tygodniu.

PS. Dlaczego w trzypiętrowej przychodni toalety dla pacjentów są zamykane na klucz i dostępne są klucze tylko do tych na parterze? Ano dlatego, żeby pacjenci nie kradli nic z toalet. Wcześniej podobno wynosili wszystko co się dało, łącznie... z pisuarem. Do dzisiaj zastanawiam się, jak ktoś wyniósł pisuar z trzeciego piętra i nikt go nie zauważył :)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 452 (500)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…