Będzie o piekielnym ojcu sąsiada. Cała historia zaczęła się dzisiejszego dnia około południa. Wyskoczyłam z domu do sklepu, bo zachciało mi się czegoś słodkiego. Nie doszłam. W drodze dorwał mnie ojciec sąsiada - niby emeryt, starszy człowiek, a wielki jak szafa gdańska i silny (czego skutki odczuwam do teraz na swoim ciele).
Dopadł mnie z oskarżeniem, że powiadomiłam wczoraj policję twierdząc iż jego syn bije swoje dzieci. Wszystko ładnie, pięknie tylko w porze rzeczonego wezwania byłam poza domem, bez mojego smartfona w kieszeni. Zostałam zwyzywana od suk, blerw, szmat, dziwek. Kiedy zapytałam czy już skończył i może się wyeliminować oraz czy jego syn potrzebuje adwokata - zostałam skopana, następnie usiadł na mnie i zaczął mnie dusić ze słowami "ja Cie dziwko nauczę szacunku!" Gdyby nie ludzie, którzy się zbiegli widząc z balkonów (policja tez była) co ten człowiek wyczynia, prawdopodobnie nie żyłabym. Brzmi nieprawdopodobnie - ale tacy bywają starsi ludzie.
A tak między Bogiem a prawdą - gdybym chciała wezwać policję: zrobiłabym to dawno. Wnuki tego furiata (5 lat i 2 lata) są nieznośne. Piszczą, wrzeszczą, walą zabawkami. Przysięgam, ja w tym wieku byłam mniej problematyczna. Potrafiłam spokojnie usiąść na tyłku i godzinami bawić się lalkami czy przeglądać książeczki. Umiałam uszanować to, że w bloku nie mieszkam sama, a także że sąsiedzi potrzebują wypoczynku. Finał historii jest taki, że leżę obita w szpitalu.
Dopadł mnie z oskarżeniem, że powiadomiłam wczoraj policję twierdząc iż jego syn bije swoje dzieci. Wszystko ładnie, pięknie tylko w porze rzeczonego wezwania byłam poza domem, bez mojego smartfona w kieszeni. Zostałam zwyzywana od suk, blerw, szmat, dziwek. Kiedy zapytałam czy już skończył i może się wyeliminować oraz czy jego syn potrzebuje adwokata - zostałam skopana, następnie usiadł na mnie i zaczął mnie dusić ze słowami "ja Cie dziwko nauczę szacunku!" Gdyby nie ludzie, którzy się zbiegli widząc z balkonów (policja tez była) co ten człowiek wyczynia, prawdopodobnie nie żyłabym. Brzmi nieprawdopodobnie - ale tacy bywają starsi ludzie.
A tak między Bogiem a prawdą - gdybym chciała wezwać policję: zrobiłabym to dawno. Wnuki tego furiata (5 lat i 2 lata) są nieznośne. Piszczą, wrzeszczą, walą zabawkami. Przysięgam, ja w tym wieku byłam mniej problematyczna. Potrafiłam spokojnie usiąść na tyłku i godzinami bawić się lalkami czy przeglądać książeczki. Umiałam uszanować to, że w bloku nie mieszkam sama, a także że sąsiedzi potrzebują wypoczynku. Finał historii jest taki, że leżę obita w szpitalu.
osiedle szpital Gdynia
Ocena:
334
(810)
Komentarze