Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63788

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Historia z zamierzchłej przeszłości gimnazjalnej, odkurzona przez spotkanie jednej z bohaterek.
Gimnazjum jak to gimnazjum, nie należało do najgorszych okresów mojego życia, jak i do najlepszych.
Z powodu tego że byłam "inna"("No bo jak to? Na dyskoteki i melanże nie chodzisz? Dziewica jesteś?"), a klasa w 90% składała się z typowych imprezowiczów, którzy na parkiecie mocni, ale za biurkiem już mniej, łatwo nie było.
Miałam koleżankę, Kasię, typową szarą myszkę. Ni była jakoś wielce lubiana, trzymała się na uboczu. Byłam taką jakby pośredniczką między nią a klasą, bo z większością ludzi nie gadała.
Do pewnego momentu.
W połowie gimnazjum, miałyśmy zrobić projekt w grupach. Nam do grupy przydzielono dwie klasowe "gwiazdy". Typowe solary-"przyszłe modelki" z bogatymi rodzicami w wersji małoletniej.
Każdy kto choć raz pracował w grupie, wie, jak to wygląda. 90% osób w grupie temat zlewa, reszta chce pomóc szczerze, ale nie wie o co chodzi, a ty się człowieku męcz sam.
I tak też tu było. "Gwiazdy" totalnie nas i temat olały. Podczas gdy (podobno)brały udział w kastingach reklamowych, my siedziałyśmy nad projektem pracy.
Niestety czasowo nie zdołałyśmy wszystkiego zrobić. Doszłyśmy do wniosku, że zrobimy tyle, ile damy radę, a dla reszty zostawimy wyraźne oddzielenie informacji, które miały zrobić dwie następne osoby, ale nie wykazały chęci.

I wreszcie przyszedł osławiony termin! Zdałyśmy projekt, podpisałyśmy("Gwiazdy" łaskawie się pojawiły, podpisując się na przedniej stronie). Nic nie mówiłyśmy im, chciałyśmy widzieć ich miny przy sprawdzaniu.
Ale przed terminem sprawdzania projektów zachorowałam.
Gdy wróciłam do szkoły, zastałam wszechobecną wrogość w klasie. Nawet Kasia unikała kontaktu ze mną i nie siedziała ze mną w ławce. Nie rozumiałam, o co chodziło.
Ale się dowiedziałam szybko, bo na lekcji z wychowawcą.
W wersji oficjalnej miałam zlać projekt całkowicie, a pracę miały zrobić całkowicie "Gwiazdy", a Kasia im tylko pomagała w końcówce, ale ja uknułam intrygę, że powiem że to tylko moja praca, a one nic nie robiły.
Siedziałam jak głupia, będąc zbyt zdziwiona żeby zareagować, jak wychowawca przy wszystkich prawił mi kazanie przerywane docinkami "imprezowiczów" i ich salwami śmiechu. Potem próbowałam wszystko wyjaśnić, ale nikt mi nie wierzył.
Kasia po tym incydencie zaczęła całkowicie się kumplować z "Gwiazdami". Była tak z nimi zgrana, że nazywano ich "Trio z Belleville". Zaczęła tak samo wierzyć, że zostanie modelką, że "podstawowa edukacja to konieczność, bo przecież odpowiednia dieta i wygląd i można zrobić karierę wszędzie". Chodziła z nimi na castingi.
A ja? Ja wytrzymałam jakoś do końca drugiej klasy i zmieniłam gimnazjum. Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak cicha i tak nieśmiała, mogła mi zrobić coś takiego.

A dlaczego teraz o tym piszę? Bo byłam u kolegi na wieczorze kawalerskim. I widziałam jedną z "Gwiazd".
Po skąpym stroju króliczka w mini i na obcasach oraz miejscu, gdzie ją spotkałam, doszłam do wniosku, że raczej modelką nie została.

gimnazjum

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (444)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…