zarchiwizowany
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W nawiązaniu do komentarzy z poprzednich historii, że za mało płacę, jestem złym pracodawcą, że pewnie jest ziarnko prawdy w tym co mówili moi byli pracownicy - historia sprzed miesiąca.
W pracy Kasia. Dzień spokojny, więc wyszłam ciut wcześniej. Kasia zapewniła, że wszystko pozamyka, pogasi i że przecież robiła to wiele razy, więc może to zrobić sama.
Po północy położyłam się spać, ale byłam dość niespokojna, jakbym miała jakieś przeczucie.
Około 3 w nocy nagle się przebudziłam, patrzę na komórkę, a tam 9 nieodebranych połączeń od ochrony. Oddzwaniam i dowiaduję się, że ktoś włamał się do lokalu, włączył się alarm, przyjechała ochrona i policja, sprawca pojmany.
Jadę do lokalu z duszą na ramieniu. Na miejscu dowiaduję się, że szczęście w nieszczęściu akurat ochrona przejeżdżała i dlatego włamywacz został od razu złapany.
Kasia zostawiła otwarte drzwi. Nie potrafiła zamknąć drzwi na klucz. Dobrze, że chociaż alarm załączyła, bo byłby większy problem.
Zdenerwowana dzwonię o 4 rano do Kasi i pytam czy zamknęła drzwi, i oczywiście usłyszałam, że tak, że jak mogę ją posądzać, że nie zamknęła?!
Nie przyszło jej do głowy, żeby przeprosić, zapytać czy wszystko ok i nic nie zginęło, ani czy przyjechać? Usłyszałam jedynie pretensje.
Następnego dnia była poważna rozmowa z Kasią. I tym razem nie było przeprosin, pokory, chociażby powiedzenia, że możliwe, że nie domknęła, cokolwiek.
I to był dzień, w którym powinnam była zwolnić Kasię.
Jestem na prawdę cierpliwa, wyrozumiała i uczciwa.
Po prostu trafiam na osoby, które wykorzystując moją empatię chcą uzyskać najwięcej dla siebie.
W pracy Kasia. Dzień spokojny, więc wyszłam ciut wcześniej. Kasia zapewniła, że wszystko pozamyka, pogasi i że przecież robiła to wiele razy, więc może to zrobić sama.
Po północy położyłam się spać, ale byłam dość niespokojna, jakbym miała jakieś przeczucie.
Około 3 w nocy nagle się przebudziłam, patrzę na komórkę, a tam 9 nieodebranych połączeń od ochrony. Oddzwaniam i dowiaduję się, że ktoś włamał się do lokalu, włączył się alarm, przyjechała ochrona i policja, sprawca pojmany.
Jadę do lokalu z duszą na ramieniu. Na miejscu dowiaduję się, że szczęście w nieszczęściu akurat ochrona przejeżdżała i dlatego włamywacz został od razu złapany.
Kasia zostawiła otwarte drzwi. Nie potrafiła zamknąć drzwi na klucz. Dobrze, że chociaż alarm załączyła, bo byłby większy problem.
Zdenerwowana dzwonię o 4 rano do Kasi i pytam czy zamknęła drzwi, i oczywiście usłyszałam, że tak, że jak mogę ją posądzać, że nie zamknęła?!
Nie przyszło jej do głowy, żeby przeprosić, zapytać czy wszystko ok i nic nie zginęło, ani czy przyjechać? Usłyszałam jedynie pretensje.
Następnego dnia była poważna rozmowa z Kasią. I tym razem nie było przeprosin, pokory, chociażby powiedzenia, że możliwe, że nie domknęła, cokolwiek.
I to był dzień, w którym powinnam była zwolnić Kasię.
Jestem na prawdę cierpliwa, wyrozumiała i uczciwa.
Po prostu trafiam na osoby, które wykorzystując moją empatię chcą uzyskać najwięcej dla siebie.
Kraków
Ocena:
224
(342)
Komentarze