Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#64007

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W ramach wstępu: od niedawna pracuję w kinie na kasie. Sytuacje zdarzają się różne, jak to w każdej pracy wymagającej kontaktu w większą ilością ludzi. Zazwyczaj bywa zabawnie – moim faworytem jest pani kupująca bilety na „Igrzyska Śmierci”, przy okazji myląc tytuł „Kosogłos” z „Kosodrzewiną”, oraz pan reagujący na ceny bilatów okrzykiem „Święta Rosjo, matko wszystkich narodów, czy wyście ocipieli?!”. Bywa również upierdliwie: sama też uważam, że wypad do kina pochłania zdecydowanie za dużą część zawartości portfela, ale nigdy nie przyszło mi do głowy robić z tego powodu wyrzuty kasjerce, podobnie jak nigdy nie nawrzucałam pracownikowi kina za to, że lokalna gazeta wydrukowała zły rozkład filmów. Dziś jednak o sytuacji może nie jakoś wielce piekielnej, ale z pewnością dziwnej.

Godziny przedpołudniowe, względny spokój, widok kobiety z dzieckiem od razu narzuca odruchowe zerkanie na listę bajek, jakie zaczynają się w najbliższych godzinach. Ostatecznie dziecko - na moje oko dziewczynka, ale kto tam wie, tyle teraz tego „gender”... ;) - wybrało moje stanowisko i na wstępie poprosiło o bilety na „Paddingtona”. Uśmiechnęłam się i już wybrałam odpowiedni seans, ale z dalszymi krokami czekam na Panią Matkę, w końcu panem naszym osoba władająca gotówką. W końcu wyżej wymieniona podeszła, całkowicie ignorując przy tym pociechę, aż przez chwilę zwątpiłam, czy to aby na pewno przedłużenie jej drzewa genealogicznego.
[M]atka: Co jest o tej godzinie dla dzieci?
Aha, czyli idziemy w ulubione pytanie każdego kasjera, któremu obowiązek grzeczności dla klienta zabrania odpowiedzi, że tuż nad kasami znajduje się wielka tablica z rozpiską wszystkich seansów, jakie oferujemy. Cóż robić, taka praca.
[J]a: W ciągu najbliższej godziny mamy „Paddingtona” ...
[Dz]iecko: Tak! Chcę „Paddingtona”!
Cóż, mnie tam by to wystarczyło, ale widząc, że klientka wpatruje się we mnie wyczekująco, dodaję:
[J]: ...i „Dzwoneczka”.
Tu dziecko wydało z siebie jęk bardzo dobitnie pokazujący, co sądzi o propozycji numer dwa. I znowu: opinia dość jednoznaczna, ale klientka coś kręci nosem.
[M]: A co by pani polecała dla dziecka?
Dla pewności jeszcze raz zerknęłam na dzieciaka, ale nie, nadal wygląda na jakieś osiem, może dziewięć lat - wiek w którym raczej nie wybiera się mu już bajek na zasadzie „ogarnie fabułę, czy nie ogarnie, oto jest pytanie”, bo umie samo zdecydować, na co ma ochotę. Często zdarza się, że rodzice pytają o radę (ludzie wychodzą z założenia, że oglądamy wszystko, co mamy w ofercie i nawet kupując bilety na premierę potrafią zapytać, czy film widziałam i czy dobry. Tak jakbym mogła odpowiedzieć, że nie i radzę nie kupować...), ale głównie w przypadku maluchów w wieku przedszkolnym, a nie dość dużych dzieci. Oba filmy w 2D, więc nie chodzi również o kwestię różnicy w cenie, czy męczenie oczu w okularach.
[J]: Wie pani, to zależy od tego, co dziecko lubi.
[Dz]: Ja chcę „Paddingtona”!
Klientka kręci nosem jeszcze bardziej.
[M]: Ale co jest według pani lepsze.
Tu już cierpliwość zaczyna mi się kończyć, bo ileż można, ale staram się opanować chęć nabicia biletów na przeklętego misia i wciśnięcia ich dzieciakowi w ręce. Próbuję więc „delikatną” sugestią.
[J]: Ciężko powiedzieć, oba są ponoć bardzo dobre. Najlepiej byłoby zapytać dziecko, co by wolało.
[Dz]: „Paddington”!
Pani spojrzała na dziecko, potem na mnie, jeszcze raz na malucha i rzuciła:
[M]: Pani da dwa na „Dzwoneczka”.
Dziecko było w takim szoku, że bez protestów dało się odciągnąć od kasy.

Ludzie, jeśli chcecie iść do kina na bajkę, nikt wam tego nie broni, to żaden wstyd, nie potrzebujecie dziecka jako zasłony dymnej. A jeśli już koniecznie chcecie ją mieć, znajdźcie przynajmniej malucha o guście zbliżonym do waszego ;)

Kino

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 223 (341)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…