Trochę ponad dwa lata temu miałem okazję leczyć się na oddziale psychiatrii i psychoterapii dziecięcej (jeszcze się zaliczałem jako dziecko). Oczywiście nic ostrego nie wolno było mieć przy sobie, ponieważ sporo osób miało depresję i się cięło. To zrozumiałe. Ale pewnego dnia trzask, wrzask, pielęgniarki biegną zobaczyć co się stało. A stało się coś ciekawego.
Pewna dziewczyna, widocznie bardziej pomysłowa niż lekarze i pielęgniarki, postanowiła się pociąć... szklanym kubkiem, w którym podawane były napoje do obiadu i które można było wziąć ze sobą by popić leki lub po prostu dopić później. Poszła w kąt oddziału, który był niewidoczny z miejsca gdzie siedziały pielęgniarki, kubkiem rzuciła o podłogę, wzięła kawałek szkła i chlast. Krew się leje, pielęgniarki tamują krwawienie, a my patrzymy jak cała polityka "nie wnosić nic ostrego" okazuje się całkowicie nieskuteczna.
Pewna dziewczyna, widocznie bardziej pomysłowa niż lekarze i pielęgniarki, postanowiła się pociąć... szklanym kubkiem, w którym podawane były napoje do obiadu i które można było wziąć ze sobą by popić leki lub po prostu dopić później. Poszła w kąt oddziału, który był niewidoczny z miejsca gdzie siedziały pielęgniarki, kubkiem rzuciła o podłogę, wzięła kawałek szkła i chlast. Krew się leje, pielęgniarki tamują krwawienie, a my patrzymy jak cała polityka "nie wnosić nic ostrego" okazuje się całkowicie nieskuteczna.
Szpital
Ocena:
329
(503)
Komentarze