Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65063

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Bardzo nie lubię, gdy ktoś zmusza kogoś (a tym bardziej mnie) do jedzenia. Nie mam z tym problemów, wręcz lubię jeść, ale oczywiście nie za dużo. Jestem szczupłą osobą, ale nie chudą, bez niedowagi, ale niektórzy (szczególnie sąsiadka z nadwagą mojej cioci) mogą uważać, że 'nic' nie jem i że mam anoreksję podczas gdy sami tuczą swoje dziecko.
Podczas jednego ze zjazdów rodzinnych obecna była również ta sąsiadka mojej cioci, bo pomagała w gotowaniu. Ja w sumie wpadłam na chwilę, tyle by się przywitać, ale oczywiście bez obiadu nie wypuszczą. Ok, zjem, w sumie miałam trochę wolnego miejsca. Zaczęłam jeść (robię to dość szybko, nie lubię mamlania), wrzuciłam jakiegoś kotlecika, że był mały to jeszcze jednego, dwa ziemniaczki, trochę sałatki, a nawet jeszcze kawałek ciasta na deser. Wszyściutko zjadłam, bo nie lubię nic zostawiać na talerzu i już mam zamiar się zbierać, gdy wkracza [S] sąsiadka:
[S]- Ale dokąd Ty idziesz? Przecież Ty nic nie zjadłaś!
[Ja]- No jak nie? I tego kotleta i tego, trochę sałatki.
[S]- Nie kłam! Nie widziałam żadnego kotleta u Ciebie. Tereska (ciocia) weź jej nałóż coś.
(ahaaa, dobrze, że wie pani lepiej, co jadłam)
Mama jako widziała, że jadłam pozwoliła mi odejść by się więcej nie denerwować. Ale jest mi przykro, bo wiem, że ta pani ma otyłą córkę i nic z tym nie robi, a jako pielęgniarka powinna coś wiedzieć o diecie. Jej dziecko w wieku 12 lat za jedyną koleżankę ma moją 60-letnią ciocię... Niektórzy nie powinni mieć dzieci.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (48)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…