Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65236

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Ogłoszenie o pracę, firma Orange - w domyśle praca w salonie.

Dzwoni miły pan, umawia się ze mną w piątek, podaje adres. Z ogłoszenia wynika, że zarobki są godziwe. Nic nie jest napisane o prowizji ani specyfice pracy, jedynie o warunku nabycia wiedzy odnośnie ofert.
Zadowolona (wtedy odpowiadałaby mi nawet najniższa krajowa) skoro świt wyszykowałam się i pojechałam na drugi koniec miasta na rozmowę.

Okazało się, że panów rekrutujących jest dwóch. Pierwszy zaczyna opowiadać, jak to wyciąga na rękę nawet 3000 zł (od razu pomyślałam, że mam tu do czynienia z podstawą liczącą kilka stówek, plus prowizja), w międzyczasie pytał czy mam dużą rodzinę, w jakiej okolicy mieszkam.
Z każdą moją odpowiedzią pan był coraz bardziej zadowolony. Podpytywał czy odpowiadają mi elastyczne godziny pracy, czy mam doświadczenie w podobnej branży oraz świadomość tego, że muszę się naprawdę wykazać, bo okres próbny trwa tylko 3 miesiące.

Powiem szczerze, zaintrygował mnie. Byłam pewna już po kilku minutach, że chodzi o pracę na słuchawce, a w tamtym okresie i marna podstawa była godna połaszenia się.
Wtedy doszedł do głosu drugi pan. I czego się dowiedziałam?

1) Nie ma żadnej podstawy, wyłącznie prowizja.
2) Praca polega na chodzeniu po domach i nakłanianiu ludzi na podpisanie umowy komórkowej.
3) Miałam zacząć od najbliższej rodziny i sąsiadów. Pan wyliczył, że ponieważ mieszkam na dość dużym osiedlu, to dziennie namówię minimum 30 osób.
4) Pierwszą wypłatę dostałabym dopiero za 3 miesiące.
5) Wyrobienie normy to 50 umów miesięcznie.

Obaj byli wielce zdziwieni, gdy odmówiłam.

sieć pomarańczowa

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 515 (559)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…