Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65240

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu: poszukiwanie pracy.

Po przeprowadzce do innego miasta zależało mi na szybkim znalezieniu pracy więc wysyłałam CV na różnorakie stanowiska, niekoniecznie związane z moim filologicznym wykształceniem. Po jakiś dwóch tygodniach odezwał się do mnie człowiek z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną w pewnej firmie finansowej. Nie pamiętałam do końca treści ogłoszenia, ale umówiłam się na spotkanie, bo siedziba tej firmy mieściła się dosłownie 2 minuty od mojego mieszkania i doszłam do wniosku, że co mi szkodzi.

Po wjechaniu windą na 4 piętro i kompletnej ciszy panującej w budynku, zaczęłam przeczuwać, że coś tu nie gra ale mimo wszystko zapukałam do wskazanego przez jegomościa pokoju.

Moim oczom ukazał się elegancko ubrany osobnik w moim wieku, z przyklejonym uśmiechem akwizytora. Zaprosił mnie do pokoju, w którym stało jedynie biurko z wystawionymi broszurami o działalności firmy. Miałam dziwne wrażenie, że ten człowiek wystawił te wszystkie ulotki sam parę minut wcześniej, a biuro zostało po prostu wynajęte na potrzeby łowienia naiwnych.

Zaczęło się ciekawie. Jegomość na wstępie podzielił się ze mną odkrywczą myślą, że na zachodzie zawód doradcy finansowego jest ceniony równie wysoko jak zawód prawnika czy lekarza. Oczywiście w Polsce nie ma takiego przekonania, nad czym on ubolewa, ale on się bardzo intensywnie szkoli na zachodzie i wie, że to się już niedługo zmieni. Głownie opowiadał o sobie, o tym, że jest młody a jest już hiper-ważnym-dyrektorem i ma tyle obowiązków, że poszukuje nowych ludzi koniecznie z aparycją.

Kiedy wtrąciłam, że z tego co wiem to każdy ma aparycję, z szelmowskim uśmiechem stwierdził, że jestem bardzo inteligenta i przeszłam już jeden z jego ukrytych testów. Po mniej więcej 20 minutach przeszedł do drugiego etapu rozmowy, w którym zapytał czy interesuje mnie wynagrodzenie prowizyjne czy godzinowe. Odparłam, że tylko godzinowe i uprzedzając to co chce powiedzieć, nie zmienię w tej kwestii zdania. Znowu z uśmieszkiem odparł, że to typowe, że na zachodzie nikt już tak nie myśli, że w krótkim czasie mogłabym się dorobić milionów i głupotą jest w ogóle myśleć o stawce godzinowej. I teraz wisienka na torcie:

On już nie pamięta kiedy płacił drobnymi, tak mu się dobrze powodzi.

Żeby nie przedłużać: praca miała wyglądać na wyciągnięciu od rodziny i przyjaciół informacji na temat ich kredytów, zobowiązań finansowych, należności, zrobieniu zdjęć dokumentom i przesłaniu ich do firmy. To, że nie mam żadnej wiedzy w zakresie ekonomii i finansów nie jest żadną przeszkodą. Ważne, że jestem kobietą, mam aparycję i jestem miła. Wtedy starsze osoby, ciotki i rodzina z chęcią mi się zwierzą z problemów finansowych.

Epilog tej historii był taki, że dwa tygodnie później kupując rano w sklepie jogurt ów jegomość stał przede mną w kolejce. Bez garnituru, w trampkach. Szukał drobnych.

Wrocław

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 481 (523)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…