Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65265

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj o seksie i małych dzieciach. Miejsce i czas akcji: lata '90, małe miasteczko.

W kwestii wstępu: mieszkałam na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzie praktycznie wszyscy się znali, a dzieciaki puszczano "samopas", aby korzystały z takich dobrodziejstw okolicy jak plac zabaw czy drogi na tyle bezpieczne, aby podstawówkowicze mogli rozbijać się po nich komunijnymi góralami. Dodam też, że okolica spokojna, niepatologiczna, nie pamiętam ani jednego przypadku bójek wśród rówieśników czy przeklinania (oczywiście, chodzi o okres, w którym dzieją się historie, czyli miałam od 6 do 12 lat).

W tym czasie większość rodziców wychodziła z założenia, że o "tych sprawach" dzieciom się nie mówi, mieliśmy więc o sprawach związanych z seksem i okolicami pojęcie zerowe lub mętne. Oczywiście do czasu.

Historia pierwsza:

Ślepy zaułek na osiedlu, zaraz przy moim domu, znane "bezpieczne" miejsce zabaw dzieciarni w Power Rangers. Większe zbiegowisko dzieciaków w różnym wieku, przewodzone przez "dużą", chyba trzynastoletnią dziewczynę. Dziewczyna przyprowadza siostrę, na oko pięcioletnią i... każe jej tańczyć z opuszczoną bielizną. Młodsze dzieci albo patrzą z ciekawością, albo odjeżdżają, starsze - te, które rozumieją, co się właściwie dzieje - śmieją się z małej dziewczynki, która widocznie nie do końca wie, z czego, ale cieszy się, że tyle osób ogląda jej "taniec".

Za pięciolatką oczywiście to ciągnęło się jeszcze przez lata - praktycznie wszyscy "widzowie" chodzili do tej samej szkoły. O ile wiem, sprawa nigdy nie dotarła do dorosłych.

Historia druga:

Kolega, lat ok. siedmiu, znalazł "gdzieś" wielkie znalezisko - gazetkę pornograficzną. Znalezisko zainteresowało osiedlową brać (przypominam, wiek 5-10 lat) i przez dłuższy czas "świerszczyk" był przeglądany przez dzieciarnię, która z zapałem podchodziła do kontemplacji tak niecodziennych zjawisk jak facet z kolczykiem w penisie w kształcie dzwonka czy gołe panie prezentujące swe wdzięki. Dział ogłoszeń, gdzie Janusz lat 45 poszukiwał "chętnej nieogolonej z okolicy Warszawy" dla większości z nas był pierwszą stycznością z ludzką seksualnością.

Historia trzecia:

Kościół. Tu chwila wyjaśnienia: otóż ta świątynia organizowała w niedzielę o konkretnej godzinie mszę dla dzieci. Z uwagi na to, że nie każdy rodzic na mszy pilnował swojej pociechy, często osobniki wyjątkowo znudzone przebiegiem mszy (między innymi ja) wychodziły na zewnątrz, aby w dwójkę-trójkę "dezerterów" grać w klasy czy coś podobnego.
Tego dnia byłam jedynym "dezerterem", chodziłam więc sobie koło drzwi, próbując zabić czas. Po kilkunastu minutach podszedł do mnie typowy przykościelny żebrak i... zaczął namawiać, abym gdzieś z nim poszła, to "da mi na cukierki".
Teraz to brzmi może naprawdę głupio i naiwnie, ale będąc sześciolatką nauczoną, że praktycznie każdy dorosły, którego spotkam, jest godny zaufania i powinnam go słuchać, potraktowałam propozycję wyjątkowo poważnie. Całe szczęście, że żebraczek szybko został przepędzony przez starszą panią, bo nie wiadomo, jak by to się skończyło.

Kiedyś na Piekielnych była historia, w której autor oburzał się, że w jakimś innym kraju w szkole na zajęciach informują dwunastolatków, czym jest wibrator. Mnie dziwi, że istnieje ktoś, kto uważa, że teraz, gdy do znalezienia dowolnego rodzaju i ilości porno potrzeba jedynie chwili w internecie, dzieci nigdy na taką informację nie trafią. Piekielne jest całkowite ignorowanie faktu, że jeśli dziecko nie zostanie "uświadomione" w odpowiedni sposób, na pewno uświadamianiem zajmą się inni.
Tylko to może się źle skończyć.

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (399)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…