Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65293

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wasze historie przypomniały mi o moich poszukiwaniach pracy, dwa lata temu.

Mieszkałam w Krakowie z chłopakiem, wiodło nam się średnio, bo byłam dopiero w trakcie poszukiwań pracy.
Chodziłam na spotkania o pracę jako kelnerka, barmanka.


Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Pani z firmy ****. Nie sprawdziłam jej w sieci, nie miałam zbytnio dostępu do sieci wtedy.
Umówiłyśmy się na spotkanie następnego dnia w ich siedzibie, godzina 13:30 tu i tu.
Poszłam- budynek jeden z tych nowoczesnych, z domofonem, z pięknie oszklonymi drzwiami.
W środku były dwa biurka, jedno zajmowała jakaś Pani, bardzo zadbana, wypełniała papierki. Pod ścianą było kilka krzesełek. usiadłam i czekam na spotkanie.
Przede mną była jeszcze jedna dziewczyna, chwilę porozmawiałam z konkurencją, swoją drogą sympatyczną. ;)

Kiedy już druga Pani zaprosiła mnie do pokoiku obok sprawiała wrażenie bardzo kompetentnej, rzeczowej.

Oferta wyglądała następująco:
* Praca na stanowisku barmanki/kelnerki/selekcjonerki/kierowniczki w klubie nocnym. Które mi pasuje. Nie mam doświadczenia jako kierowniczka?
To im nie przeszkadza, na pewno się sprawdzę. Co z tego, że kierowniczka musi być odpowiedzialna a ja mam tylko 4-miesięczne doświadczenie?
* Praca w innym mieście. W Krakowie wszystko obsadzone. Mogę sobie wybrać inne: Zakopane, Wrocław, Warszawę, Gdańsk.
* Zapewniają mi mieszkanie, już opłacone.
* Zarobki OD 3 000 zł. Plus napiwki oczywiście.
* Jak wiadomo, praca w godzinach nocnych, 4 dni w tygodniu.
* Oferują szkolenie- miesiąc- w innym mieście, płatne (nie pamiętam już stawki za to szkolenie, ale było niezłe)
* Podpisujemy umowę. AAaa, wróć- kontrakt. Na rok.
* Pani mogłaby ów kontrakt podpisać JUŻ. Na rozmowie rekrutacyjnej...

Wszystko było przedstawione super-hiper-mega-wypas przez tą Panią. Złote góry obiecywała, żartowała sobie ze mną, ogólnie sprawiała dobre wrażenie.
Obiecałam, że do niej zadzwonię za kilka dni, bo muszę się zastanowić. (Niemniej jednak dziwne było to,że umowę chciała podpisywać już)
Wszak wyjazd do innego miasta to nie wycieczka jednodniowa,trzeba wszystko przemyśleć.
Pragnę zaznaczyć, że moje doświadczenie w gastronomii było mierne, więc myślałam wtedy, że złapałam Pana Boga za nogi, że takie ekstra pieniądze,że wyszkolą mnie, będę mieć kursy barmańskie i kelnerskie... Co tam wzrok obleśnych typów zza baru. Będzie ochrona, jeśli ktoś mi się nie spodoba- Out.

Poszłam się pochwalić chłopakowi jaką mam cudną ofertę. Chłopak zły. No bo jak to tak się przeprowadzać, a co z jego pracą, a jeśli nie znajdzie w innym mieście...
(Chcę zaznaczyć również, że zima to raczej martwy sezon w gastro i ciężko znaleźć dobrą pracę w tym okresie)
Mieliśmy wszystko przemyśleć.
Godzinę po powrocie do domu dostałam sms od Pani Rekrutującej: Mamy wolne miejsca w Zakopanem, czekam na telefon, miłego wieczoru.


Wieczorem spotkaliśmy się ze Znajomym, który niedawno się z nad morza do Krakowa przeniósł. Opowiedziałam mu o mojej cud-miód ofercie.
Złapał się za głowę i prawie krzyczał na mnie, żebym nie robiła głupot.
Co się okazało? Ano, jego (była) dziewczyna (Nazwę ją Monika)kiedyś właśnie na taką ofertę odpowiedziała. Pojechała na szkolenie, wszystko było super, później praca- w sąsiednim mieście, więc OK.
Mieszkanie dostała, owszem- z 12 ! innymi dziewczynami. 4 pokojowe, po 3 dziewczyny w każdym.
Początkowo praca wyglądała dobrze, ona była na stanowisku kelnerki.
Początkowo tylko roznosiła drinki.
Później szef kazał dziewczynom zachęcać facetów do tych droższych. Np: za 40ml Jacka Daniels'a Gość płacił tyle, ile powiedziała kelnerka. A mówiły różnie- 40/70/150 zł. Zależy jak bardzo Ów Gość był pijany/naćpany.
Szampan za tysiąc zł? Nie ma sprawy, da się zrobić.
Kelnerki dostawały od tego pieniążki ekstra, firma zarabiała, faceci byli pijani i później oglądali tancerki, wszyscy zadowoleni.
Pierwszą wypłatę Monika dostała bardzo wysoką- ponad 4 tys. Nic tylko się cieszyć,prawda?
Z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc jednak było gorzej- dziewczyny z mieszkania wychodzić nie mogły. Dlaczego? Nikt nie wie, ale Ochrona ich pilnowała.
Telefony im pozabierali, żeby nie mogły dzwonić do bliskich. Z tego co Znajomy opowiadał, Monika stawała się powoli wrakiem, więcej piła, mniej się kontaktowali ze sobą...
Kontakt zaczął zanikać. On chciał ją stamtąd wyciągnąć- ona bała się kary. Kelnerki musiały również siadać na kolanach obcych facetów, żeby "podnosiły sprzedaż na barze"
Monika po jakimś czasie stamtąd uciekła, już nie pamiętam w jaki sposób, ale jeszcze długo musiała dochodzić do siebie.


Cóż... Po takiej opowieści nie chciało mi się z ową Panią Rekrutującą nawet rozmawiać o tej cudnej pracy.
Do wieczora dostałam jeszcze kilka smsów zachwalających pracę w Zakopanem i prośby o kontakt.
Następnego dnia ona dzwoniła i dzwoniła,a ja konsekwentnie ignorowałam jej telefony.
Nie wiem jak podłym trzeba być, by tak wykorzystywać ludzi.
Jednak najgorszą piekielnością było dla mnie to, że wtedy byłam już w ciąży, o której jeszcze nie wiedziałam.
Gdybym zaczęła tam pracę, to nie wiem... Albo miałabym zapłacić im 30 tysięcy [Za zerwanie kontraktu] Albo co.. Urodzić dziecko w burdelu, bo nie pozwoliliby mi odejść?
Czy usunąć?
Dobrze,że znalazł się ktoś, kto wytłumaczył mi o co chodzi w polityce tej firmy. Współczuje tym, które dały się nabrać i zrobiono z nich totalne wraki.


Nie wiem czy do końca przejrzyście to napisałam- jestem tu nowa i pewnie jeszcze trochę minie aż wkręcę się w ten specyficzny styl pisania tutaj :)
Dodaję historię ku przestrodze, może komuś się to przyda.

firma event

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (235)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…