zarchiwizowany
Skomentuj
(33)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
To nie jest ważne, że to moja pierwsza historia, stało się -> dodaję.
Widzisz błąd? Napisz i popraw mnie :) Nie jestem nieomylna.
Tytułem wstępu:
Moi rodzice, z którymi nadal mieszkam (studiuję w swoim mieście to i po co wydawać na własne "M", jak i tak mamusinych obiadków nic nie zastąpi :) ) od wielu lat są fanami zdrowego odżywiania. Tata z nieukrywaną ciekawością śledzi doniesienia ze sprawdzonych stron
(nie jest typem człowieka, który wierzy we wszystko tylko dlatego, że jest w internecie. Najpierw kilka razy informacje sprawdza, nim uzna, że można ją zastosować w domu) No ale ja nie o tym. Siłą rzeczy więc, jestem dość obeznana z co ważniejszymi zasadami budowania zbilansowanej diety, właściwościami poszczególnych produktów czy zbawiennością gotowania na parze...
Niemniej jestem osobą, która lubi czasem zjeść inaczej,niekoniecznie zdrowo. Umiar we wszystkim to w końcu podstawa :)
Staram się (co nie zawsze wychodzi) być osobą kulturalną, staram się wysłuchać drugiej strony i nie rzucać słuchawką w przypadku spotkania się z okazem debilusa totalusa po drugiej stronie telefonu. Staram się nie być złośliwa. Cóż, jak mówiłam staram się...
Historia właściwa:
Dzwoni dziś do mnie obcy numer, odbieram i słyszę wyuczoną formułkę numer 1...
P: (Pani w słuchawce): Dzień dobry tu taka a siaka, dzwonię z firmy "nie damy Ci żyć" gdyż mam dla Pani mega fantastyczną wiadomość!
J: (Ja) Tak słucham?
P: Mam dla Pani zaproszenie! Na jedyny w tym roku zjazd na temat zdrowego żywienia!
J: Dziękuję ale... (oczywiście nie dane mi było dokończyć)
P: Ale proszę posłuchać! Zjazd poprowadzi znawca tematu Pan Skwarek!
(Chodziło o 1 z 2 twarzy Lidla)
J: Mimo wszystko dziękuję...
P: Ale to nie wszystko! Będzie mogła Pani osobiście skosztować jedzenia! (wow) Gotowanego na Parze! Czyż to nie szczególna okazja? (Bo nigdy wcześniej nie miałam okazji przecież...)
J: Mam w domu parowar... więc podziękuję.
P: To świetnie! (nadal nie daje za wygraną) Czyli z chęcią Pani skorzysta,(masz parowar, przyjdź skosztować dań z parowaru) na jaki adres mam wysłać zaproszenie?
J: Niech Pani nic nie wysyła, od paru minut staram się powiedzieć, że nie jestem zainteresowana..
Chwila ciszy, i Pani najwyraźniej nie zrażona, powtarza od samego początku dokładnie to samo, co mówiła do tej pory.
J: Powtarzam, nie chcę, do widzenia.
K: Ale dlaczego?! To taka okazja! Tyle Pani straci!
J: Dla mnie to żadna okazja, Pan Skwarek nie jest dla mnie żadnym światowym autorytetem, ponadto sama staram się zdrowo odżywiać, a w dobie internetu mam pod ręką wszystkie informacje, jakich potrzebuje.
Czasu też nie mam.
P: Ale ja rozumiem...proszę się nie martwić mamy elastyczne godziny! Spotkania są raz w miesiącu! Przez cały rok!
J: Mówiła Pani, że to jedyny raz w roku, w końcu taka okazja.
P: No bo... bo to tylko u nas taka okazja!
J: Nie tylko Pani składała mi takie oferty.
P: ...ale tylko my mamy zaproszenia do 4 osób! Zabierze Pani koleżanki albo kogoś z rodziny! To jaki adres?
J: Nie tylko wy macie... i nie chcę zaproszenia. Do wi...
P: Ale ale! Skoro ma Pani parowar, to znaczy, że Pani się tym interesuje! (serio?) Nie mniej na pewno nie wie Pani wszystkiego!
Będzie wykład o nie łączeniu tłuszczów, o ...
J: (w tym momencie ja perfidnie wbiłam się w słowo, recytując wszystkie pamiętane wówczas formuły i zasady, jakich uczuł nas tata)
...a także o niełączeniu pomidorów z surowym ogórkiem.
P: (chwila ciszy) Jest Pani świetnie obeznana... to bardzo rzadkie w tych czasach (już mniej pewna) w takim razie, jeśli my Pani niczego nie nauczymy, to Pani może nauczyć czegoś nas! Podzieli się Pani swoimi poradami i doświadczeniem, czyż to nie jedyna taka okazja?
(Pan Skwarek na pewno chętnie poprowadzi ze mną zajęcia)
Mając już dość tracenia cennego wolnego czasu i żałując, że w tym przypadku po stanowczej odmowie zwyczajnie się nie rozłączyłam, odparłam.
J: Ma Pani rację! To jedyna okazja w roku, by mogli Państwo wziąć udział w prowadzonych przeze mnie zajęciach i skorzystać z tak wielu cennych informacji! Zapewne nigdy więcej się taka okazja nie powtórzy, dlatego już dziś, specjalnie dla Pańskiej firmy, mam jedyną i niepowtarzalną ofertę rabatową. Zatem, zjawię się u Państwa na Państwa zaproszenie, na spotkaniu, i pomogę prowadzić zajęcia, za jedyne 50zł za godzinę! Czyż nie jest to niebywała okazja?
P: (dźwięk rozłączonej rozmowy)
Niestety nie skorzystali z mojej cudownej promocji :(
EDIT: dziękuję za wskazane błędy, poprawiłam :)
I owszem, zdaje sobie sprawę z tego, że w takiej sytuacji najrozsądniej po krótkim i stanowczym "nie" zwyczajnie zakończyć rozmowę. Wtedy jednak nigdzie się akurat nie spieszyłam, siedziałam w domu i miałam wolne, nie zawsze pamiętam o byciu stanowczym co potem się na mnie odbija. Człowiek uczy się całe życie.
Widzisz błąd? Napisz i popraw mnie :) Nie jestem nieomylna.
Tytułem wstępu:
Moi rodzice, z którymi nadal mieszkam (studiuję w swoim mieście to i po co wydawać na własne "M", jak i tak mamusinych obiadków nic nie zastąpi :) ) od wielu lat są fanami zdrowego odżywiania. Tata z nieukrywaną ciekawością śledzi doniesienia ze sprawdzonych stron
(nie jest typem człowieka, który wierzy we wszystko tylko dlatego, że jest w internecie. Najpierw kilka razy informacje sprawdza, nim uzna, że można ją zastosować w domu) No ale ja nie o tym. Siłą rzeczy więc, jestem dość obeznana z co ważniejszymi zasadami budowania zbilansowanej diety, właściwościami poszczególnych produktów czy zbawiennością gotowania na parze...
Niemniej jestem osobą, która lubi czasem zjeść inaczej,niekoniecznie zdrowo. Umiar we wszystkim to w końcu podstawa :)
Staram się (co nie zawsze wychodzi) być osobą kulturalną, staram się wysłuchać drugiej strony i nie rzucać słuchawką w przypadku spotkania się z okazem debilusa totalusa po drugiej stronie telefonu. Staram się nie być złośliwa. Cóż, jak mówiłam staram się...
Historia właściwa:
Dzwoni dziś do mnie obcy numer, odbieram i słyszę wyuczoną formułkę numer 1...
P: (Pani w słuchawce): Dzień dobry tu taka a siaka, dzwonię z firmy "nie damy Ci żyć" gdyż mam dla Pani mega fantastyczną wiadomość!
J: (Ja) Tak słucham?
P: Mam dla Pani zaproszenie! Na jedyny w tym roku zjazd na temat zdrowego żywienia!
J: Dziękuję ale... (oczywiście nie dane mi było dokończyć)
P: Ale proszę posłuchać! Zjazd poprowadzi znawca tematu Pan Skwarek!
(Chodziło o 1 z 2 twarzy Lidla)
J: Mimo wszystko dziękuję...
P: Ale to nie wszystko! Będzie mogła Pani osobiście skosztować jedzenia! (wow) Gotowanego na Parze! Czyż to nie szczególna okazja? (Bo nigdy wcześniej nie miałam okazji przecież...)
J: Mam w domu parowar... więc podziękuję.
P: To świetnie! (nadal nie daje za wygraną) Czyli z chęcią Pani skorzysta,(masz parowar, przyjdź skosztować dań z parowaru) na jaki adres mam wysłać zaproszenie?
J: Niech Pani nic nie wysyła, od paru minut staram się powiedzieć, że nie jestem zainteresowana..
Chwila ciszy, i Pani najwyraźniej nie zrażona, powtarza od samego początku dokładnie to samo, co mówiła do tej pory.
J: Powtarzam, nie chcę, do widzenia.
K: Ale dlaczego?! To taka okazja! Tyle Pani straci!
J: Dla mnie to żadna okazja, Pan Skwarek nie jest dla mnie żadnym światowym autorytetem, ponadto sama staram się zdrowo odżywiać, a w dobie internetu mam pod ręką wszystkie informacje, jakich potrzebuje.
Czasu też nie mam.
P: Ale ja rozumiem...proszę się nie martwić mamy elastyczne godziny! Spotkania są raz w miesiącu! Przez cały rok!
J: Mówiła Pani, że to jedyny raz w roku, w końcu taka okazja.
P: No bo... bo to tylko u nas taka okazja!
J: Nie tylko Pani składała mi takie oferty.
P: ...ale tylko my mamy zaproszenia do 4 osób! Zabierze Pani koleżanki albo kogoś z rodziny! To jaki adres?
J: Nie tylko wy macie... i nie chcę zaproszenia. Do wi...
P: Ale ale! Skoro ma Pani parowar, to znaczy, że Pani się tym interesuje! (serio?) Nie mniej na pewno nie wie Pani wszystkiego!
Będzie wykład o nie łączeniu tłuszczów, o ...
J: (w tym momencie ja perfidnie wbiłam się w słowo, recytując wszystkie pamiętane wówczas formuły i zasady, jakich uczuł nas tata)
...a także o niełączeniu pomidorów z surowym ogórkiem.
P: (chwila ciszy) Jest Pani świetnie obeznana... to bardzo rzadkie w tych czasach (już mniej pewna) w takim razie, jeśli my Pani niczego nie nauczymy, to Pani może nauczyć czegoś nas! Podzieli się Pani swoimi poradami i doświadczeniem, czyż to nie jedyna taka okazja?
(Pan Skwarek na pewno chętnie poprowadzi ze mną zajęcia)
Mając już dość tracenia cennego wolnego czasu i żałując, że w tym przypadku po stanowczej odmowie zwyczajnie się nie rozłączyłam, odparłam.
J: Ma Pani rację! To jedyna okazja w roku, by mogli Państwo wziąć udział w prowadzonych przeze mnie zajęciach i skorzystać z tak wielu cennych informacji! Zapewne nigdy więcej się taka okazja nie powtórzy, dlatego już dziś, specjalnie dla Pańskiej firmy, mam jedyną i niepowtarzalną ofertę rabatową. Zatem, zjawię się u Państwa na Państwa zaproszenie, na spotkaniu, i pomogę prowadzić zajęcia, za jedyne 50zł za godzinę! Czyż nie jest to niebywała okazja?
P: (dźwięk rozłączonej rozmowy)
Niestety nie skorzystali z mojej cudownej promocji :(
EDIT: dziękuję za wskazane błędy, poprawiłam :)
I owszem, zdaje sobie sprawę z tego, że w takiej sytuacji najrozsądniej po krótkim i stanowczym "nie" zwyczajnie zakończyć rozmowę. Wtedy jednak nigdzie się akurat nie spieszyłam, siedziałam w domu i miałam wolne, nie zawsze pamiętam o byciu stanowczym co potem się na mnie odbija. Człowiek uczy się całe życie.
Miasto Królów zdrowe odżywianie
Ocena:
59
(357)
Komentarze