Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65416

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z gatunku tych uczelnianych. O panu wykładowcy i pani studentce. Historia w kilku aktach.

Akt I.

Jedne z ostatnich zajęć pan wykładowca prosi o przysłanie pracy zaliczeniowej. Pani studentka wysyła plagiat i jest bardzo zdziwiona, że nie otrzymała zaliczenia.

Akt II.

Pani studentka z jakiegoś powodu miała przygotować wypowiedź ustną na podstawie przeczytanej lektury. Pani studentka wychodzi na środek z urządzeniem mobilnym i czyta z urządzenia. Pan wykładowca głupi nie jest, włączył swoje urządzenie mobilne i znalazł "wypowiedź przygotowaną przez panią studentkę". Pan wykładowca się zirytował i nie zaliczył pani studentce owej prezentacji. Pani studentka poczuła się dotknięta do żywego i bardzo pokrzywdzona.

Akt III.

Pan wykładowca zlitował się nad biedną i pokrzywdzoną panią studentką i dał jej do napisania 3 strony na podstawie wybranej dowolnie przez nią lektury (byle w temacie jego zainteresowań naukowych ew. bliskiemu jego dziedzinie). Warunkiem zaliczenia był fakt, że biedna pani studentka musi to wysłać do innego wykładowcy aby ten zatwierdził tekst.

Akt IV.

Pani studentka napisała 3 (niepełne strony), z czego około 3/4 strony pierwszej to treść, która wg wytycznych powinna oscylować w granicach kilku linijek. Pozostała treść to krążenie wokół tego samego wniosku.

Akt V.

Pan wykładowca odmawia zaliczenia przedmiotu. Co robi dzielna studentka? Biegnie na skargę i zgrywa pokrzywdzone niewiniątko.

Czy to naprawdę wyczyn na III roku studiów napisać 3 (słownie: TRZY) strony?

Niestety tak kończy się prześlizgiwanie z semestru na semestr i ciągłe podkładanie prac napisanych przez kogoś innego.

Smutne jest tylko to, że przez biedną i pokrzywdzoną studentkę, to pan wykładowca będzie miał problemy.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 581 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…