Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65419

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jest sobie blok, przy bloku niewielkie podwórko. W bloku mieszka kilka psów, panuje niepisana zasada, ze każdy właściciel sprząta po swoim pupilu, więc podwórko nie jest zasłane przykrymi "niespodziankami".
Któregoś dnia sąsiadka wyszła ze swoim kundelkiem, małe toto, wygląda jak krzyżówka yorka z chihuahuą. Kupki też robi mikrusie. Pech chciał, że tego dnia sąsiadka zapomniała zabrać woreczka. Psa pod pachę zgarnęła, jak potem opowiadała, chciała zostawić malucha w domu, wziąć woreczek i sprzątnąć. Nie zdążyła. Otóż z pierwszego piętra wychyliła się nowa lokatorka, pani lat 60+. Wrzasnęła na całe podwórko:

- Sprzątaj to w tej chwili! Słyszysz?! Ja już nie pierwszy raz widzę, jak twój kundel świni, a ty to zostawiasz!

Cóż, sąsiadka od kundelka jest typem spokojnym, w tamtym momencie ją kompletnie zatkało. Popukała się palcem w czoło, poszła do domu, wróciła po chwili i bez słowa kupę sprzątnęła. Sąsiadka "najnowsza" chodziła w glorii chwały przez całe dwa dni, opowiadała wszystkim, jak to ona "tą młodą" ustawiła... dopóki jej sąsiad z drugiej klatki nie powiedział w paru dosadnych słowach, żeby pilnowała swojego nosa, że przed jej przeprowadzką tutaj był spokój, burd i awantur nie było i tak ma pozostać!

Minęło parę tygodni, pewnego dnia poszłam wyrzucić śmieci, a tutaj na podwórku chudy dzieciak, lat na oko 8, z dogiem wielkim jak on sam. Dog właśnie walił na samym środku trawnika. Zrobił, co miał, dzieciak go za smycz ciągnie w stronę furtki wyjściowej, w której stałam ja. No to rozmowa.

Ja: Dzień dobry, mieszkasz tutaj?
Dzieciak: Daj mi przejść!
Ja: Cóż, wypadałoby chociaż sprzątnąć po piesku...
Dz: Noż, k...a... (szczęka mi opadła). Baaaaabciaaaaa!!!
Uchyliło się znane okno na pierwszym piętrze, ukazała się znana wiśniowa łepetyna.
Sąsiadka: I czego się czepiasz mojego wnuczka?! Czego?
Ja: Pani pies?
S: Wnuka, a co?
J: To proszę, aby pani lub wnuk po psie sprzątnęli.
S: Po Maluszku?! (Oooo, dobre... maluszek wielkości cielaka) Przecież to się ROZŁOŻY!
J: Jakoś parę tygodni temu darła się pani tak głośno, że chyba w Warszawie słyszeli, jak sąsiadka zapomniała woreczka. I wtedy załatwiała się mała psina, a nie taki czołg.

Cóż, smark chciał mnie staranować razem ze swym maluszkiem, swoją drogą bestia bez kagańca, a dzieciak raczej na małego Pudziana nie wyglądał. Na szczęście nawinął się drugi sąsiad, spytał, co to za wrzaski. Mówię, co i jak, "dowody rzeczowe" walają się po trawniczku. Cóż, sąsiadka musiała ruszyć się z mieszkania i sprzątnąć. Była tak zielona jak trawa na podwórku, kiedy sprzątała maluszkowe "złotko".

Skutek tej akcji jest taki, że sąsiadka ma żal do wszystkich, w szczególności mnie i sąsiada, bo jej córka powiedziała, że więcej nie przywiezie w odwiedziny ani wnuczka, ani psa. Czemu? Bo co to za patologia, żeby się pies załatwić nie mógł?! A niechaj się załatwia, tego nikt mu nie zabroni. Ale niech się właściciele/opiekunowie poczuwają do sprzątania po swym pupilu, od tego korona z głowy jeszcze nikomu nie spadła ;)

Maluszek

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 631 (669)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…